Rynek mięsa, choć do wielu dziwnych zachowań zdążyliśmy się już przyzwyczaić, wciąż zaskakuje. Jak jest teraz? Z pełną odpowiedzialnością możemy powiedzieć, że nie sprzedaje się właściwie nic.
Kto może sobie na to pozwolić, czyni nieśmiałe przymiarki do przecen, ale i to na niewiele się zdaje. Magazyny zaczynają robić się za ciasne, bo góry szynek, łopatek czy karkówki wciąż rosną.
Zakłady mięsne ani nie sprzedają półtusz, ani nie dokupują towaru, zabezpieczają tylko i wyłącznie bieżące potrzeby. Narzekają też importerzy, którzy mimo atrakcyjnych ofert, maja problemy z upłynnieniem towaru. Każdego dnia jest inny kurs euro i inne ceny. Trudno w tej chwili znaleźć jakikolwiek asortyment, który cieszyłby się zainteresowaniem nabywców.
Ostatnie dni przyniosły jedynie lekkie ożywienie w handlu tłuszczami. Przede wszystkim twardymi. Ale kupującym i sprzedającym trudno spotkać się gdzieś po środku.