Jest znacznie mniej klientów niż przed świętami. Najmniejszą popularnością cieszą się wędliny. Ludzie najwyraźniej zatęsknili za nabiałem, twarożkami i świeżutkim pieczywem, po prostu są przejedzeni szynką i mięsnymi fantazjami - mówi Ewa Stępień, właścicielka sklepu wielobranżowego przy ul. 3 Maja. Większość sklepów mięsnych w Katowicach było zresztą wczoraj po prostu zamknięta.
Na szczęście zaostrzone podczas świąt apetyty katowiczan nie miały odzwierciedlenia na szpitalnych ostrych dyżurach.
- To były spokojne święta, nie mieliśmy żadnych przypadków przejedzenia czy nierozsądnych admiratorów lanego poniedziałku - mówili nam dyrektorzy katowickich szpitali.
Zdecydowana większość mieszkańców nie pokusiła się nawet o wyjście z domu.
W autobusach nikt nie mógł narzekać na brak wolnych miejsc siedzących. Być może dlatego, że dopiero od dzisiaj do szkół powracają uczniowie, którym zawsze przysługuje jeden dzień szkolnego urlopu po świętach.
Zdecydowanie spokojniej było też w urzędach i na pocztach. - Przed okienkami nie ma wiele osób. Obsługujemy głównie swoich stałych klientów - informuje Agnieszka Szafranek, pracownik urzędu przy ul. Pocztowej.
Niewątpliwą zaletą wczorajszego dnia były wolne miejsca parkingowe w Śródmieściu. - Ruch jest naprawdę nieduży. W porównaniu z tym, co dzieje się w środku tygodnia, widać, że wielu ludzi po prostu odpoczywa, albo nie wróciła jeszcze do domu po świętach - mówi Maciej Wencel, parkingowy, pracujący przy ul. Szopena. Podobnie było na innych ulicach.