Syn wpływowej posłanki Samoobrony Danuty Hojarskiej dostał 50 tys. zł dotacji z publicznych środków. Według informacji "Newsweeka" Hojarska naciskała na urzędników, by jej pociecha otrzymała wypłatę. Takich historii przy podziale unijnych pieniędzy dla uprzywilejowanych są dziesiątki.
Nasze ustalenia są kolejnym dowodem na to, że środki, którymi obracają agencje rolne, stały się pożywką dla grupy polityków i ich rodzin. W ostatnich latach taką dojną krową została Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. To do niej trafiły miliony euro z Brukseli przeznaczone na pomoc dla rolników, którzy chcą zmodernizować gospodarstwa. Część pieniędzy otrzymali jednak rolnicy z politycznymi koneksjami. Są wśród nich dzieci posłów, członków rządu i wysokiej rangi urzędników. A nawet... sami pracownicy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Wszystko zaczęło się w 2005 r., gdy ARiMR zaczęła realizować wypłaty dotacji w ramach programu "Ułatwianie startu młodym rolnikom". To wyjątkowo atrakcyjna pomoc, finansowana z środków Unii Europejskiej. Wymogów jest niewiele, tak naprawdę wystarczy mieć nie więcej niż 40 lat i kawałek ziemi. Potem już tylko wniosek i droga do 50 tys. zł dotacji stoi otworem. To pomoc całkowicie bezzwrotna. Co więcej, ARiMR jedynie wyrywkowo kontroluje, jak spożytkowane są te pieniądze. W praktyce dotację można więc przeznaczyć na dowolny cel.
Młodzi rolnicy informacje o dotacjach przekazują sobie z ust do ust. Poprzeczka nie jest zawieszona wysoko, więc w całym kraju do oddziałów ARiMR spływa blisko 20 tys. wniosków. W sumie ARiMR przyznaje pomoc dla 14 tys. rolników, trafia do nich ponad 700 mln zł. Reszta odchodzi z kwitkiem. - Kryteria wyboru były niejasne i bardzo uznaniowe - mówi nam jeden z urzędników ARiMR.