Pierwsze przymiarki do funduszy strukturalnych pokazały, że mobilizacja samorządów i ich dobre chęci nie wystarczą. Pozyskanie unijnych środków może być zagrożone m.in. brakiem regulacji prawnych i niejasnym podziałem kompetencji organów samorządowych.
Temat niebezpieczeństw związanych z uzyskiwaniem unijnej pomocy zdominował forum finansów samorządowych, które odbywało się wczoraj w Warszawie. Według prof. Małgorzaty Duczkowskiej-Piaseckiej, eksperta Fundacji Promocji Gmin Polskich, największym problemem związanym z uzyskiwaniem pomocy unijnej są sprzeczności w ustawach o funkcjonowaniu samorządu.
Szanse gmin na efektywne wykorzystywanie funduszy na rozwój niweczy brak swobody w podejmowaniu decyzji o rozwoju. – Aby określać priorytety rozwojowe, gmina musi móc decydować o przeznaczaniu na ten cel środków. Tymczasem rząd przyznając pieniądze od razu zleca cele, na które mają być one wydawane – mówiła prof. Duczkowska-Piasecka.
Liderzy samorządowi zwracają uwagę także na niespójność regulacji finansowych z wymogami dotyczącymi wykorzystywania funduszy – dyrektywy unijne wymagają, aby władze lokalne planowały swój rozwój w perspektywie 7 lat, a planowanie budżetowe gmin obejmuje zaledwie 12 miesięcy, a dla każdego następnego roku zarówno ilość środków, jak i mechanizm finansowania są nieznane.
Przeszkodą w absorpcji środków na pewno okażą się ustawy kompetencyjne i niejasny podział zadań między gminami i powiatami, w tym wzajemne nakładanie się kompetencji, np. w dziedzinie opieki społecznej czy ochronie środowiska. W takiej sytuacji trudno ustalić koordynatora występującego o wsparcie. – Taką rolę na pewno mogłyby spełnić powiaty.
W sytuacji gdy dolne limity dofinansowania inwestycji są bardzo wysokie, dla pozyskiwania środków trzeba będzie tworzyć związki międzypowiatowe albo powiatowo-gminne, ale obecnie żadna ustawa nie przewiduje takiej możliwości. To wymaga pilnego uregulowania – mówi Ludwik Węgrzyn, przewodniczący Związku Powiatów Polskich.