Rolnicy wyłudzili w ramach dopłat UE 3,2 mld zł - podliczyli urzędnicy ARiMR. To jednak wierzchołek góry lodowej. Zbadano dopiero niewielką część wszystkich wniosków - pisze "Życie Warszawy".
Niewykluczone, że wysokość ubiegłorocznych wyłudzeń może być nawet trzykrotnie wyższa niż ta podana przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Przyznają to sami przedstawiciele agencji. Do kontroli wybrano zaledwie 6,4 proc. wszystkich złożonych wniosków o dopłaty z unijnej kasy, a i tego nie udało się przeanalizować do końca. Sprawdzono jedynie 60 proc. wniosków z tej puli. I już przy tak niewielkiej skali kontroli wykryto wyłudzenie ponad trzech miliardów zł.
Część oszustw udało się namierzyć zanim jeszcze pieniądze zostały wypłacone. Agencja skierowała w ub. roku do organów ścigania 113 spraw. Każda to udowodniony przypadek nieprawidłowości.
Poziom wyłudzeń w Polsce znacząco rośnie. W ub. roku ARiMR wykryła jedynie 37 spraw na kwotę 936,8 mln. zł.
Najczęściej stwierdzane nieprawidłowości to: podawanie zawyżonej powierzchni posiadanej ziemi rolnej, deklarowanie innej uprawy niż prowadzona w rzeczywistości, lub deklarowanie gruntów niekwalifikujących się do płatności odłogów, pól golfowych, terenów lotnisk należących do aeroklubów, działek rekreacyjnych oraz stawów - wymienia gazeta.
Inspektorzy oddziałów terenowych ARiMR stwierdzali też przypadki, w których rolnicy deklarowali na tym samym polu dwa różne rodzaje upraw i składali dwa wnioski w ramach różnych programów pomocy UE. Często okazywało się też, że kilku rolników zgłaszało te same działki. Inspektorzy ARiMR przyznają, że części przypadków nie udałoby się im namierzyć bez sąsiedzkich donosów - pisze "Życie Warszawy".