Polska składka do unijnej kasy w złotych się nie zmieni - wyniesie 10 mld 220 mln zł. Ale wzmocnienie złotówki wobec euro sprawiło, że licząc w euro nasza składka wzrośnie aż o 269 mln.
Takie dane ogłosiła w poniedziałek Komisja Europejska.
Nie ma się czego bać, bo nic nie tracimy. Z punktu widzenia polskiego budżetu wzrost unijnej składki w euro nie będzie miał znaczenia, bo wpłaty - jak podkreśla Komisja Europejska - są dokonywane w złotówkach. A w polskiej walucie one się nie zmienią - będą po prostu więcej warte niż zakładano.
Złoty umocnił się wobec euro o 16 proc., stąd różnice – tłumaczyła rzeczniczka Komisji Ewa Hedlund. Te fluktuacje byłyby o wiele mniejsze, gdybyśmy przyjęli euro, co ma nastąpić najwcześniej w 2009-10 r.
Na kursie swej korony do euro są "stratni" także Czesi - zapłacą o 67 mln euro więcej, w sumie 999 mln euro. "Zarobią" natomiast Brytyjczycy i to niemal 1,4 mld euro.
Polska składka z drugiej strony została pomniejszona o 50 mln euro, bo w zeszłym roku Unia Europejska wydała o 526 mln mniej, niż było to w planach.
W sumie Polska ma wpłacić w 2005 r. do wspólnej kasy w Brukseli 2 mld 367 mln euro. Otrzymamy z Unii o wiele więcej. Ile dokładnie? To zależeć będzie głównie od stopnia wykorzystania funduszy na budowę autostrad i walkę z bezrobociem.
Dopłaty rolne są zapewnione - faktycznie mogą się one jednak okazać dla polskich rolników mniejsze niż w ub.r. właśnie ze względu na niekorzystny kurs złotówki do euro. Zdaniem Brukseli ryzyko kursowe w tym przypadku powinno wziąć na siebie państwo członkowskie tworząc fundusz rezerwowy na wypłaty.
Największym płatnikiem do wspólnej kasy są w UE Niemcy - 21 mld 313 mln euro, niemal dziesięciokrotnie więcej niż Polska. Najmniej płaci Malta - 51 mln euro. W sumie budżet na 2005 r. zamyka się kwotą niespełna 102 mld euro, ciut powyżej 1 proc. unijnego dochodu.
Komisja Europejska przyznała także wczoraj, że wedle jej szacunków ostatnia propozycja budżetu UE na lata 2007-13 złożona przez premiera Luksemburga Jean-Claude'a Junckera oznacza, że faktyczne wydatki ze wspólnej kasy wyniosą w przyszłości średnio ok. 1 proc. dochodu UE. To tyle, ile od początku żądały Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Austria, Holandia i Szwecja, czyli kraje, które wpłacają proporcjonalnie najwięcej. Komisja chciała wydatków rzędu 1,14 proc. dochodu.
Polska jest gotowa zaakceptować budżet według propozycji Luksemburga, gdyż gwarantujemy on nam przez siedem lat co najmniej 60 mld euro "na czysto".