Minister rolnictwa Wojciech Olejniczak odrzucił w środę w Brukseli propozycje Komisji Europejskiej, żeby stopniowo objąć rolników w nowych państwach członkowskich dodatkowymi dopłatami bezpośrednimi.
– Do końca będziemy bronić interesu polskich rolników i interesu Polski,
tak, żeby ewentualne zmiany we wspólnej polityce rolnej w żadnym stopniu nie
uszczupliły tego, co zapisano w Traktacie Akcesyjnym – zapewnił tuż przed
spotkaniem z komisarzem UE ds. rolnictwa Franzem Fischlerem.
Według
Olejniczaka, na samym rynku mleka – wskutek stopniowego obejmowania
nowych członków Unii dodatkowymi dopłatami – Polska mogłaby stracić
1 mld złotych w ciągu 10 lat.
– Uważam, że pewne decyzje
odnośnie zmian wspólnej polityki rolnej mogą spokojnie poczekać do czasu, kiedy
Polska stanie się pełnoprawnym członkiem Unii. Myślę tu o kwotach mlecznych na
lata 2007-2014 – powiedział Olejniczak.
– Chcę podkreślić,
że my nie kwestionujemy potrzeby zmian – dodał – z tym, że nie
można dopuścić do tego, żeby nowe kraje utraciły jakąkolwiek wartość z tego, co
zostało wynegocjowane.
Stanowczo zaprzeczył sugestiom jednej z
dziennikarek, jakoby jego wizyta w Brukseli i obrona pełnych dopłat dla Polski
akurat w środę miała odwrócić uwagę od krytycznej oceny dostosowań Polski w
rolnictwie w opublikowanym tego dnia raporcie Komisji
Europejskiej.
Olejniczak zapewnił, że system zarządzania dopłatami dla
rolników z budżetu UE będzie gotowy w terminie, tak, aby Polska i polscy rolnicy
mogli od razu skorzystać z tego wsparcia.
– System IACS zostanie
zakończony na czas – oświadczył tuż przed publikacją raportu, w którym
Komisja wytknęła Polsce przede wszystkim niepokojące zaległości w przygotowaniu
zintegrowanego systemu zarządzania i kontroli (IACS), niezbędnego do odbioru i
rozdziału między rolników tzw. dopłat bezpośrednich.
Komisja
ostrzegła, że – bez natychmiastowych i decydujących działań jest wielce
prawdopodobne, że Polska nie zdąży i narazi się na to, że UE w pełni nie
zrefunduje płatności dla rolników. Raport wytknął też Polsce zaległości w
dostosowaniu producentów mięsa, ryb i mleka do unijnych norm sanitarnych; jeśli
nie zostaną nadrobione, narażą Polskę na posunięcia chroniące jednolity
rynek przed polską żywnością. Olejniczak nie odniósł się bezpośrednio do
problemów dostosowania przetwórstwa, ale polemizował z oceną Komisji, że Polska
ma duże zaległości w walce z chorobą szalonych krów.
Według
ministra, od czasu kiedy objął stanowisko przed trzema miesiącami, w
ustanawianiu systemu walki z BSE nastąpił w Polsce wyraźny postęp, podobnie jak
w przygotowaniu przez rząd ustaw weterynaryjnych, których brak zarzuciła Polsce
Komisja.
Propozycje stopniowego objęcia nowych członków Unii
dodatkowymi dopłatami do produkcji mleka w proszku i masła, a także do roślin
energetycznych i tytoniu, zostały ogłoszone przez Komisję Europejską 27
października.
Według niej, budżet unijny powinien wypłacać nowym
członkom tylko część dopłat - według tego samego schematu, który będzie
obowiązywał w stosunku do istniejących dopłat (25 proc. w 2004 roku, 30 proc. w
2005 itd. plus 30 punktów procentowych - 55, 60 proc. itd. - z funduszu rozwoju
wsi i budżetu narodowego).
Taki schemat wprowadzania dopłat
uzgodniono w grudniu 2002 roku na szczycie w Kopenhadze, wieńczącym negocjacje
członkowskie między UE a Polską i 9 pozostałymi państwami przystępującymi do
Unii.
– W Kopenhadze negocjacje dotyczące dopłat bezpośrednich w
sektorze mleczarskim opierały się na Agendzie 2000 (planach budżetowych UE na
lata 2000-2006), która przewidywała już cięcia cenowe w latach 2004-2007 i
odpowiadające im dopłaty – powiedział 27 października Rudolph Moegele, szef
wydziału w Dyrekcji Generalnej ds. Rolnictwa w Komisji Europejskiej. Podkreślił,
że polscy rolnicy nie stracą wskutek cięć cenowych w Unii, gdyż ceny produktów
mleczarskich w Polsce są nadal niższe niż w obecnych państwach
członkowskich.
– W dodatku znacząca część mleka
produkowanego w Polsce nie spełni w chwili przystąpienia do Unii unijnych
kryteriów higieny. W konsekwencji, to mleko i produkowane z niego masło nie będą
mogły być sprzedawane w krajach Piętnastki – powiedział Moegele. Zatem
produktom tym nie będą w ogóle przysługiwały unijne dopłaty bezpośrednie. Ceny
będą zaś dyktowane wyłącznie podażą i popytem na wewnętrznym rynku
polskim.