Posłowie skrytykowali zmianę zasad ubezpieczenia Polaków wyjeżdżających na saksy do Niemiec. Rząd odpowiedział: jeszcze nic nie jest do końca przesądzone.
Jacek Kasprzyk z SdPl, wiceprzewodniczący komisji polityki społecznej i rodziny, skrytykował podczas piątkowej debaty nad ustawą o promocji zatrudnienia zmianę zasad ubezpieczenia Polaków wyjeżdżających na saksy do Niemiec. Podziękował też "Gazecie" za ujawnienie całej sprawy. Od 1 lipca będzie obowiązywała polsko-niemiecka umowa, na mocy której niemieccy pracodawcy i pracownicy będą musieli płacić składkę ubezpieczeniowa wg polskich zasad do polskiego ZUS. Oznacza to, że koszty pracy Polaków wzrosną o 47 proc. Niemiec będzie musiał odprowadzić do polskiego ZUS około 21 proc., resztę pokrywa pracownik. Do tej pory Polacy jadący dorobić, np. podczas urlopów, przedstawiali zaświadczenie o odprowadzaniu ubezpieczenia społecznego w Polsce, a Niemiec odpowiadał tylko za ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków, co kosztowało około 2 proc.
Zdaniem Kasprzyka zmiana nie powinna być wprowadzona przed sezonem prac w rolnictwie. - Ludzie, którzy tam wyjeżdżają, teraz o niczym nie wiedzą - mówi Kasprzyk i dodaje, że po wystąpieniu rozmawiał na ten temat z wiceministrem gospodarki Jackiem Męciną. - Wiceminister zapewnił mnie, że strona polska poszuka innych rozwiązań dostosowania się do wymogów unijnych. Za kilka dni odbędzie się kolejne spotkanie na ten temat ze stroną niemiecką. Jeszcze nic nie jest do końca przesądzone - relacjonuje rozmowę z wiceministrem Kasprzyk.
Rozmowy pomiędzy przedstawicielami polskiego ministerstwa polityki społecznej i jego niemieckiego odpowiednika zaplanowano na 13-15 czerwca.
- Poprosiłam ministerstwo o analizy prawne, na podstawie których zdecydowano się na takie porozumienie. Rozumiem, że trzeba spełnić określone wymagania unijne, ale zawsze można negocjować niewielkie ustępstwa na okres przejściowy. Tak powinno być i tym razem - uważa Ewa Kopacz z PO, która złożyła interpelację w tej sprawie.