W ciągu dwóch tygodni tylko kilka procent rolników z Kujaw i Pomorza złożyło wnioski o dopłaty bezpośrednie. Pozostali dopiero teraz mierzą pola, korzystając z pomocy firm posiadających GPS-y (specjalistyczne urządzenia do mierzenia powierzchni pól).
- Informacje o kontrolach na miejscu i karach za nieprawidłowe wypełnienie wniosku zrobiły swoje. Rolnicy starają się jak najdokładniej obliczać powierzchnię działek rolnych - stwierdza Marek Szczygielski z Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej.
Niestety, powoduje to poślizg w składaniu dokumentów. Do tej pory na Kujawach
i Pomorzu wnioski złożyło tylko kilka procent uprawnionych. Np. w powiecie
włocławskim, gdzie mieszka najwięcej gospodarzy, było ich tylko 150. -
Jeżeli będzie utrzymywać się tak wolne tempo składania dokumentów, już wkrótce
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przeżyje prawdziwe natarcie
beneficjentów - ostrzega Szczygielski.
Aby dokładnie wypełnić
wniosek, gospodarze korzystają z pomocy firm posiadających GPS-y. Średni koszt
pomiaru 1 hektara wynosi 5 zł. Chętnych nie brakuje (w samym powiecie tucholskim
na zmierzenie czeka 8 tys. ha), a niektóre z firm nie przyjmują już
zamówień.
Kujawsko-Pomorska Izba Rolnicza także zakupiła GPS - za 21 tys.
zł, w Szwajcarii. Obsługiwać go będą 3 przeszkolone osoby. Na razie nie wiadomo,
ile będzie kosztować pomiar. Samorząd rolniczy chce, aby opłat nie było w ogóle,
albo żeby były jak najniższe.