Jak obliczono brak konkurencji na rynku elektryczności i gazu kosztuje gospodarkę europejską 15 mln euro rocznie. Był to jeden z powodów podjęcia w poniedziałek decyzji (przez ministrów ds. energii Piętnastki) o całkowitej liberalizacji tego rynku. Od 2007 r. każdy mieszkaniec UE (a firma jeszcze wcześniej) będzie mógł wybrać dostawcę energii elektrycznej.
Zarówno Komisja jak i Dania, która sprawuje obecnie przewodnictwo w Unii Europejskiej, okrzyknęły porozumienie sukcesem. Duński minister ds. gospodarki, Bendt Bendsen, powiedział, że jest to krok, który doprowadzi do zmniejszenia cen i wesprze wzrost gospodarczy.
Liberalizacja rynku wcale nie oznacza, że państwowe molochy będą musiały zostać sprywatyzowane. Liberalizacja wymaga jedynie otwarcia dostępu do sieci przemysłowych – to da, najpóźniej w drugiej połowie 2004 roku, każdemu przedsiębiorstwu możliwość wyboru oferty, innego niż dotychczas, dostawcy gazu i prądu. Firmy te będą się rozliczać między sobą za wykorzystanie swoich rur i kabli i co istotne: konsument nie poniesie z tego tytułu dodatkowych kosztów. Gospodarstwa domowe będą mogły wybierać w ofertach od 2007 r.