Trwa rywalizacja o gospodarcze teki w Komisji Europejskiej. Do większości z nich wymienia się po dwóch konkurentów. Jednak jeśli chodzi o komisarza ds. handlu, wspomina się na razie tylko o jednym kandydacie - Danucie Hübner.
Przewodniczący nowej, 25-osobowej Komisji Europejskiej José Manuel Barroso wydaje się w tej chwili jedynym jej członkiem, o którym można powiedzieć z pewnością, co będzie robił. W przypadku pozostałych 24 foteli nie wiadomo nawet, z jakich krajów będą pochodzić zajmujące je osoby. A nawet jeśli da się przewidzieć kraj - to już nie osobę. Często bowiem w państwie członkowskim toczą się walki frakcyjne o narodową nominację.
Tak działo się jeszcze w ubiegłym tygodniu w Rzymie. Dopiero w czwartek wieczorem zapadła ostateczna decyzja, że jedynym Włochem w Komisji będzie obecny minister ds. europejskich Rocco Buttiglione. Do ostatniej chwili ten kandydat (forsowany przez premiera Silvia Berlusconiego i jego partię chadecką) konkurował z dotychczasowym włoskim komisarzem Mario Montim, odpowiedzialnym w Brukseli za tekę "konkurencja", czyli za fuzje, kartele, pomoc publiczną. Monti miał poparcie przedsiębiorców, biurokratycznych struktur Komisji i drugiej partii włoskiej koalicji rządowej - Ligi Północnej.
By sprawy skomplikować jeszcze bardziej, sam przewodniczący Barroso miał się opowiadać za Montim. - To ktoś, kogo podziwiam. Będziemy potrzebowali osób o takim potencjale intelektualnym - mówił o Włochu, z wykształcenia profesorze ekonomii.
Premier Berlusconi zdecydował jednak inaczej. Jednak jeśli faktycznie postąpił wbrew oczekiwaniom Barroso, staje się prawdopodobne, że Buttiglione (też profesor, tyle że... filozofii) nie dostanie żadnej z sześciu-siedmiu najważniejszych tek gospodarczych w Komisji. Choć sam nie ukrywał, że chciałby zająć fotel komisarza ds. rynku wewnętrznego.
Konkurencja o najważniejsze gospodarcze stanowiska może być zacięta. Aż dwóch kandydatów wagi ciężkiej ma na oku schedę po Montim - Brytyjczyk Peter Mandelson, niegdyś bliski współpracownik premiera Tony'ego Blaira, oraz Francuz Jacques Barrot, obecnie komisarz ds. polityki regionalnej.
Możliwa jest jednak inna kombinacja: Mandelson stanąłby w szranki o stanowisko komisarza ds. rynku wewnętrznego (czyli to, o którym mówi Buttiglione). Konkurentem Brytyjczyka byłby wówczas inny faworyt - obecny komisarz ds. rozszerzenia Günter Verheugen.
Również dwóch kandydatów - Cypryjczyk Markos Kyprianou oraz Irlandczyk Charlie McCreevy - może zetrzeć się o fotel komisarza ds. budżetu. Na korzyść Cypryjczyka pracuje fakt, że w już odchodzącej Komisji "współkomisarzuje" w sprawach budżetowych razem z Hiszpanem Joaquinem Almunią. Z kolei McCreevy wiele wie o konstruowaniu budżetu - jest ministrem finansów Irlandii.
Kolejny dwuosobowy pojedynek może rozegrać się o stanowisko komisarza ds. polityki i rozwoju regionalnego. Tutaj wśród kandydatów specjalistyczny portal EurActiv.com wymienia obecnego szefa dyplomacji belgijskiej Louisa Michela oraz jednego z dwóch Węgrów - Petera Balazsa lub Laszlo Kovacsa.
Fotel komisarza ds. polityki regionalnej to niejedyna pozycja, o którą ubiegać się będą "starzy" i "nowi" członkowie Unii. Wielce prawdopodobne, że Holender Cees Veerman będzie musiał udowodnić, że jest lepszym kandydatem na stanowisko komisarza ds. rolnictwa niż Łotyszka Sandra Kalniete, która to stanowisko piastuje teraz (wespół z Austriakiem Fischlerem). Veerman tym bardziej nie może być pewny stanowiska, że mówi się o innym holenderskim polityku - byłej minister transportu Neelie Kroes. A przecież każde państwo może mieć tylko jednego komisarza.
W sytuacji, w której tak dużo silnych (politycznie lub merytorycznie) kandydatów ubiega się o raptem o kilka foteli (zwłaszcza o tekę ds. konkurencji i rynku wewnętrznego), rosną szanse polskiej komisarz Danuty Hübner na "odziedziczenie" stanowiska, które teraz dzieli z Francuzem Pascalem Lamy - komisarza ds. handlu. Gdyby tak się stało, znalazłaby się w gronie najważniejszych osób w Brukseli. To ona bowiem reprezentowałaby Unię w negocjacjach handlowych, zwłaszcza na forum Światowej Organizacji Handlu. Na jej pozycję pracują trzy argumenty: jest kobietą (a tych Barroso chce mieć w Komisji jak najwięcej), profesorem ekonomii, no i nic nie mówi się o potencjalnym kontrkandydacie.
Państwa muszą zgłosić ostateczne kandydatury swoich komisarzy do 20 sierpnia. Decyzja, które teki obejmą, należeć będzie do przewodniczącego Barroso i Parlamentu Europejskiego.