Inspektorzy podkarpackiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, którzy kontrolowali gospodarstwa rolne objęte dopłatami bezpośrednimi z Unii Europejskiej, twierdzą, że podkarpaccy rolnicy, w większości, złożyli rzetelne wnioski o dopłaty. Pracownicy ARiMR twierdzą również, że gospodarze wykazują coraz większą świadomość w kwestiach związanych z funkcjonowaniem unijnego rolnictwa.
W województwie podkarpackim jest ponad 198 tysięcy gospodarstw rolnych, które spełniają warunki konieczne do tego, by ich właściciele mogli ubiegać się o dopłaty bezpośrednie. Z Unii Europejskiej. Wnioski o płatności obszarowe z UE złożyło jednak niespełna 120 tys. gospodarzy.
"Aby móc ubiegać się o dopłaty, rolnik powinien posiadać minimalnie hektar ziemi, z tym, że wchodzą w to działki rolnicze, które nie mają mniej niż 10 arów. Dopłata podstawowa przysługuje tym, którzy utrzymują swoje ziemie w dobrej kulturze rolnej. Ziemia taka musi być dwa razy w roku przeorana, a zastosowane nawozy muszą spełniać odpowiednie normy" - mówi Izabela Kulaga z rzeszowskiego oddziału ARiMR. Dopłata podstawowa do każdego ha w 2004 roku wyniesie jedynie czwartą część tego, co obecnie otrzymują rolnicy z 15 państw UE.
Ze złożeniem stosownych wniosków podkarpaccy rolnicy zwlekali dość długo. Gdyby nie akcja reklamowa, praca delegarur ARiMR, Wojewódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, lokalnych samorządów, a nawet księży, którzy z ambon przypominali, iż należy składać wnioski, niewielu rolników starałoby się o unijne pieniądze.
"Rolnicy obawiali się procedur kontrolnych i biurokracji unijnej. Podkarpacka gospodarz, działa trochę w myśl znanej paremii "chłop na zagrodzie równy wojewodzie". Nasza wieś nie jest przyzwyczajona do nakazów, zakazów i inspekcji. Nadszedł jednak czas zmian" - mówi jeden z podkarpackich wójtów.
Inspektorzy ARiMR, rozpoczęli kontrole w pierwszych dniach września. Do połowy miesiąca zweryfikowano 5,5 proc. wszystkich złożonych wniosków. Pracownicy agencji pojawiali się w wytypowanych gospodarstwach. Sprawdzali zgodność powierzchni działek z podanymi we wniosku wielkościami, sprawdzali sposób wykorzystania gruntów oraz rodzaj upraw. W taki sposób przeprowadzono prawie 5,5 tys. kontroli, co stanowi około 62 tys. ha użytków rolnych.
- Oprócz klasycznych metod kontrolnych, stosowana była również metoda oparta na fotogrametrii. Chodzi oczywiście o kontrolę wielkości działek i rodzaju upraw z powietrza. Taki sposób sprawdzania zgodności areałów z wypełnionym wnioskiem, stosowany był w powiecie leżajskim - mówi Izabela Kulaga.
Po kontroli stwierdzono, iż blisko 350 producentów rolnych będzie miało zmniejszone płatności. Powodem tego są rozbieżności między deklaracją złożoną we wniosku o dopłaty a stanem zastanym na gruntach rolnych gospodarzy. To jeszcze nie koniec negatywnych konsekwencji. Jak dowiedzieliśmy się w podkarpackim oddziale ARiMR, za bieżący rok osiemdziesięciu rolników w ogóle nie otrzyma płatności. Różnica zadeklarowanej powierzchni we wnioskach, do faktycznie wykorzystywanego rolniczo areału przekroczyła 20 proc.
"Interpretując wyniki zrealizowanych kontroli, muszę wystawić bardzo pozytywną ocenę rolnikom, którzy złożyli wnioski o płatności obszarowe. Rzetelność i sumienność w zakresie podawanych wielkości działek rolnych była w większości przypadków zgodna ze stanem faktycznym. W wielu przypadkach, dla bezpieczeństwa, gospodarze podawali mniejsze areały" - mówi Izabela Kulaga.
W stosunku do nielicznych producentów rolnych, z powodu stwierdzenia niezgodności pomiędzy informacjami podanymi we wniosku a stwierdzonymi podczas kontroli, zostaną zastosowane sankcje. Inspektorzy agencji podczas przeprowadzania kontroli nie napotykali na większe trudności ze strony producentów rolnych. Większość kontrolowanych miała świadomość, że dane, które deklarowali podczas składania wniosków, mogą zostać obowiązkowo poddane sprawdzeniu. W przeprowadzonej weryfikacji pracownikom ARiMR pomagała prywatna firma, która wcześniej wygrała przetarg na usługę przeprowadzenia kontroli.