Ustawa o nadmiernych zapasach artykułów rolnych i artykułów cukrowych, przyjęta głosami 300 posłów (przeciw było 87), różni się znacznie od projektu rządowego. Czyni ona przedmiotem zainteresowania nie małe zapasy, lecz dużo większe. Już nie 100 ton zboża, ale 1000 ton. Zamiast 5 ton wyrobów mleczarskich 50 ton. W miejsce 50 ton mięsa 100 ton. Dzięki podwyższeniu „progów” skurczy się liczba podmiotów, które powinny złożyć informację o stanie swoich zapasów przed akcesją Polski do UE. Nie będzie w tej grupie gospodarstw rolnych ani małych sklepów. Po co kontrolować płotki? Wystarczy grubsze ryby.
To, że jakaś firma ma duże zapasy jeszcze nie oznacza, że są one nadmierne. Będą takimi, jeśli się okaże, że przekraczają o więcej niż 10 proc. średni poziom zapasów z trzech lat poprzednich (2001, 2002 i 2003). Obecnie poszerzony został katalog okoliczności usprawiedliwiających wyższy stan zapasów. Mogą to być np. inwestycje zwiększające produkcję, łączenie firm, wzrost sprzedaży na rynek krajowy, duże zamówienia eksportowe itp. Brane będą pod uwagę wyłącznie zapasy zgromadzone przed akcesją, a nie te, które się odłożą z produkcji po 1 maja br.
Nowa, mniej restrykcyjna wersja ustawy to owoc porozumienia strony rządowej i przedstawicieli Komitetu Integracji Europejskiej ze środowiskami przedsiębiorców z wielu branż przetwórstwa rolno-spożywczego. Udało się wprowadzić rozwiązania, które nie osłabiają konkurencyjności polskiej gospodarki. Pewności, że one zafunkcjonują, nie ma. Trzeba bowiem pamiętać, że stan nadmiernych zapasów ma być określony przez Komisję Europejską w Brukseli dopiero w październiku 2004 r. Są obawy, że ciężar ewentualnych sankcji bardziej poniesie państwo niż firmy.
Dlaczego większość posłów uznała, że lepszy jest kompromis niż całkowite odrzucenie żądań Brukseli? Otóż nie mając ustawy i tak nie uniknęlibyśmy opłat od nadmiernych zapasów. Obowiązywały nas wprost dwa unijne rozporządzenia, dotyczące owych zapasów, które UE wprowadziła nie konsultując się z nami. Brak ustawy mógłby zostać potraktowany jako pretekst do stwierdzenia, iż jesteśmy nieprzygotowani do wdrażania prawodawstwa unijnego. Nie jest wykluczone, że na Polskę złożona byłaby skarga do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, a ten ma prawo nakładać kary pieniężne. Jeszcze gorszą rzeczą byłoby zastosowanie wobec nas tzw. klauzuli ochronnej.
Rzecz w tym, iż stając się podsądnym Trybunału utrudnilibyśmy sobie dochodzenie przed nim swoich racji. A mamy się o co upominać. Dwa rozporządzenia unijne o nadmiernych zapasach kolidują z traktatem akcesyjnym. Także decyzje o wysokości rekompensat za obniżenie cen interwencyjnych na masło, mleko w proszku i inne produkty są krzywdzące dla nas. Tak samo sztywność kwoty mlecznej na wiele lat. Rząd jest zobligowany dezyderatem sejmowej Komisji Europejskiej do wniesienia tych spraw do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.