Komisja Europejska jest gotowa kontynuować dyskusję o szczegółach listy produktów rolnych, których "nadmierne" zapasy chce opodatkować w Polsce, ale nie zrezygnuje z planów zapobieżenia spekulacji.
Tak zareagował w czwartek organ wykonawczy Unii Europejskiej na doniesienia polskich mediów, że polski rząd rozważa pozwanie Komisji do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu za coś, co uważa za dyskryminację producentów i eksporterów rolnych z nowych państw członkowskich.
– Taki sposób przedstawiania sprawy jest niewłaściwy, chodzi bowiem o to, żeby - tak jak po poprzednich poszerzeniach Unii - nie dopuścić do spekulacji z chwilą włączenia Polski i innych nowych państw do wspólnej polityki rolnej – powiedział PAP Gregor Kreuzhuber, rzecznik komisarza UE ds. rolnictwa Franza Fischlera.
– Od 1 maja 2004 w nowych krajach zaczną działać mechanizmy rynkowe, takie jak interwencja finansowana ze środków publicznych. Nie dałoby się usprawiedliwić przed europejskimi podatnikami tego, że doszło do nagromadzenia nadmiernych zapasów, żeby ktoś mógł skorzystać z zakupów interwencyjnych i zakłócać sytuację na unijnym rynku – tłumaczył Kreuzhuber.
– Ta zasada nie jest niczym nowym, bo stosowano ją już przy okazji poprzednich poszerzeń Unii – dodał. Ale zapewnił, że mimo przyjęcia wstępnej listy produktów, których nadmierne zapasy zostałyby opodatkowane, Komisja jest skłonna ewentualnie zmodyfikować listę, jeżeli Polska przedstawi odpowiednie argumenty, przemawiające za wyłączeniem z niej takich czy innych produktów.
– Ustaliliśmy wstępną listę produktów objętych limitami, żeby dać jasny sygnał operatorom, że nie mają nawet co marzyć o spekulacji na poszerzeniu – oświadczył rzecznik.
Ale podkreślił, że "komisarz Fischler powiedział też polskiemu ministrowi (rolnictwa Wojciechowi Olejniczakowi) 5 listopada, że jest to wstępna lista i obaj uzgodnili, że dojdzie do spotkania na szczeblu technicznym, by uzgodnić, które produkty powinny ostatecznie znaleźć się na tej liście, a które nie powinny". Kreuzhuber zwrócił też uwagę, że ewentualne dochody z podatku od sprzedaży nadmiernych zapasów trafią do polskiego budżetu państwa.
– Jeżeli mimo wszystko dojdzie do nagromadzenia nadmiernych zapasów i w konsekwencji trzeba będzie je opodatkować, to dochody z tego tytułu nie trafią przecież do budżetu unijnego, tylko do budżetu polskiego – oświadczył.