Dostosowanie się hiszpańskich rolników do standardów unijnych nie było łatwe, wymagało pracy i zajęło dużo czasu - uważa dyrektor Departamentu Rolnictwa w Ministerstwie Rolnictwa i Polityki Regionalnej hiszpańskiej Katalonii Luc Bertran.
W rozmowie z PAP Bertran podkreślił, że Hiszpania jest dużym krajem i nie można tu mówić o jednolitej polityce rolnej. "Hiszpanię trzeba podzielić na trzy regiony, z których każdy jest zupełnie inny. Są to: region śródziemnomorski, Hiszpania środkowa i wybrzeże atlantyckie" - wyjaśnił.
Jego zdaniem, po wstąpieniu Hiszpanii do UE rolnicy musieli przestawić się z myślenia jedynie o sprawach bieżących na planowanie działań w dłuższej perspektywie. "Każdy rolnik musiał odpowiedzieć sobie na pytanie: jaka jest moja obecna sytuacja, co należy zrobić, żeby było lepiej i jakie korzyści dadzą mi te zmiany. Musieli pamiętać, że Unia Europejska pomaga ludziom, którzy chcą sami sobie pomóc" - powiedział Bertran PAP.
Dostosowanie do unijnych standardów było dla Hiszpanów bardzo trudne. Gospodarstwa były, podobnie jak w Polsce, bardzo rozdrobnione, słabo zarządzane, a sprzęt w wielu z nich był przestarzały. "Musiała zmniejszyć się liczba rolników i liczba małych, rozdrobnionych gospodarstw, tak żeby zostały jedynie duże, ukierunkowane na jedną produkcję. Rząd musiał przekonać rolników, że warto jest łączyć się w większe grupy" - podkreślił.
Dodał, że ważne było również, aby rolnicy nauczyli się odpowiedniego korzystania z unijnych funduszy. "Musieli sobie uświadomić, że unijne pieniądze mają służyć nie podreperowaniu budżetu domowego, ale modernizacji gospodarstwa" - zaznaczył.
Przed wejściem Hiszpanii do UE, niektóre kraje Unii - przede wszystkim Francja - obawiały się konkurencji ze strony Hiszpanii w produkcji zbóż, warzyw oraz roślin oleistych.
"Hiszpania jest położona bardziej na południe niż np. Francja - tym samym nasze warzywa dojrzewają wcześniej. Francuzi obawiali się, że hiszpańskie produkty zaleją ich rynek, nim pojawią się na nim rodzime produkty. Poza tym, nasze warzywa były tańsze niż francuskie" - tłumaczył Bertran.
Hiszpańskie obawy związane z wejściem do UE dotyczyły głównie regionu wybrzeża atlantyckiego. "Chodziło przede wszystkim o produkcję mleka. Hiszpańscy farmerzy byli bardzo mocno rozdrobnieni, a ponadto mieli gorsze warunki geograficzne hodowli krów, niż ich konkurenci z ówczesnych państw UE" - powiedział kataloński urzędnik.
Wchodząc do Unii Europejskiej Hiszpania musiała zgodzić się m. in. na restrykcje dotyczące kwot produkcji warzyw i eksportu do innych państw UE.
Problemem były też ceny - zdecydowanie niższe niż w innych państwach UE. W związku z tym ustanowiono 10-letni dostosowawczy okres przejściowy. Przez ten czas ceny hiszpańskie i poziom pomocy państwa zbliżały się do swych odpowiedników w pozostałych krajach Unii.
Najtrudniejszy do przyjęcia był 10-letni okres przejściowy dotyczący eksportu roślin oleistych. "Ten okres przejściowy był dla nas najbardziej kontrowersyjny. Trudno nam było zrozumieć, że Niemcy Wschodnie mogą uprawiać i sprzedawać rośliny oleiste bez żadnych warunków, a dla nas - także kraju UE - wprowadzono ograniczenia. Na szczęście okres ten zakończył się dwa lata wcześniej. To był duży sukces Hiszpanii" - powiedział.