Trwają intensywne negocjacje na temat przyszłości Wspólnej Polityki Rolnej. Polska cały czas obstaje przy pełnym wyrównaniu dopłat bezpośrednich. Szansę na to są raczej niewielkie, ale za to możemy być pewni, że wysokości dotacji nie będzie obliczana na podstawie historycznych danych o produkcji.
Minister rolnictwa kontynuuje spotkania ze swoimi parterami z pozostałych państw członkowskich. Tu na zdjęciu z ministrem rolnictwa Danii i Cypru. Z kolei w zeszłym tygodniu w Paryżu odbyło się spotkanie z Bruno Le Mairem z Francji.
Marek Sawicki-minister rolnictwa „ I Francja i Niemcy są gotowe odjeść od historycznych tytułów do płatności ale jest to deklaracja na tyle ogólna , ze tak naprawdę co za nią się kryje jeszcze do końca nie wiemy”.
Kierunek prac nad przyszłością Wspólnej Polityki Rolnej wyznaczy w przyszłym miesiącu Komisja Europejska, która ma opublikować dokument w tej sprawie. Nieoficjalnie wiadomo, że Bruksela nie zaproponuje w nim równych dopłat bezpośrednich. Zamiast tego padnie pomysł zmniejszenia dysproporcji w wysokości dotacji rolnych pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi. W praktyce może to oznaczać, że farmerzy z Europy Zachodniej otrzymywaliby trochę mniej, a my trochę więcej.
Henryk Hoegh-minister rolnictwa Danii „Mówię swoim farmerom, ze nie mają co liczyć na większe dopłaty bezpośrednie, ale wciąż będą małe różnice w zależności od kosztów produkcji rolniczej jak i zadań jakie pełnią gospodarstwa w różnych regionach”.
Obecnie na największe dopłaty mogą liczyć Maltańczycy i Grecy. Najmniej otrzymują Łotysze. Polacy mogą liczyć na 200 euro do hektara. Niemcy i Francuzi odpowiednio o 100 i 50 euro więcej.