Europejski Trybunał Sprawiedliwości zdecyduje, czy ministrowie finansów państw Unii mieli prawo zrezygnować z ukarania Francji i Niemiec za złamanie Paktu Stabilności.
Burza rozpętała się w listopadzie, kiedy eurofin (czyli komitet składający się z ministrów finansów Unii Europejskiej) nie ukarał Francji i Niemiec, jak tego zażądała Komisja. Niemcy i Francuzi po raz drugi z rzędu nie zdołali sprowadzić swoich deficytów budżetowych do poziomu poniżej 3 proc. Oba państwa przyznały w dodatku, że nie uda im się zmniejszyć dziury w swoich finansach i złamią europejskie regulacje po raz trzeci z rzędu.
Maksymalny poziom deficytu budżetowego reguluje tzw. Europejski Pakt Stabilności i Rozwoju, który obowiązuje wszystkie kraje Unii.
Jego pogwałcenie grozi poważnymi karami - przede wszystkim wstrzymaniem wypłat pieniędzy z tzw. funduszy stabilizacyjnych, a także wysokimi grzywnami. Kiedy rok wcześniej za wysoki deficyt miała Portugalia, musiała natychmiast dostosować się do surowych wytycznych Brukseli i zaostrzyć politykę budżetową. Dwa miesiące temu okazało się, że Francja i Niemcy są ponad prawem i nie muszą grać według tych samych reguł, co wszyscy.
Czy naprawdę? To już rozstrzygnie Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Komisja Europejska poprosiła, żeby skierował sprawę na tzw. szybką ścieżkę. Dzięki temu powinien rozpatrzyć sprawę w ciągu trzech - sześciu miesięcy, a nie w normalnym tempie dwóch lat.
Decydując się na skierowanie sprawy na ścieżkę prawną, Komisja Europejska rzuciła rękawicę Niemcom, Francji i kilku innym państwom członkowskim. Nie miała jednak wyboru. Jeśliby tego nie zrobiła, to straciłaby cały swój autorytet. Stałoby się jasne, że komisja nie jest w stanie kontrolować spraw budżetowych Unii, a ten ciężar biorą na siebie państwa członkowskie. W dodatku niektórzy twierdzą, że w takim przypadku sama Komisja musiałaby liczyć się z tym, że zostanie pozwana za złe pilnowanie europejskich interesów.
Pozwać mogłaby ją np. Holandia, która zawzięcie sprzeciwiała się łagodnemu postępowaniu wobec Niemiec i Francji.
Kłopoty zaczną się jednak, kiedy Trybunał uzna, że komisja miała rację. Wtedy rozpocznie się skomplikowana procedura, komisarz Pedro Solbes będzie musiał przygotować nowe rekomendacje w sprawie, a państwa członkowskie znowu je przedyskutować. Najgorsze będzie jednak, jeśli przyparte do muru Francja i Niemcy po prostu odmówią podporządkowania się komisji.