Z gospodarki dochodzą kolejne sygnały świadczące, że spowolnienie gospodarcze jest przejściowe. Więcej produkujemy, kupujemy, coraz więcej ludzi ma pracę. Mimo to odsetek osób żyjących w skrajnym ubóstwie w 2004 r. zwiększył się.
Pierwszy kwartał tego roku był najgorszy po względem wzrostu gospodarczego. Zdaniem NBP wyniósł on 3 proc. PKB. - Po wyeliminowaniu wahań sezonowych tempo wzrostu PKB uległo lekkiemu przyspieszeniu w porównaniu do poprzedniego kwartału - czytamy w komunikacie RPP.
Kolejny kwartał rozpoczął się nieźle. Najpierw GUS podał dane o produkcji przemysłowej, która choć spadła, to jednak znacznie mniej niż spodziewali się analitycy. - Dane dotyczące produkcji były zaskakująco dobre, co może oznaczać, że inwestycje ulegają w Polsce znaczącemu ożywieniu, a okres zadyszki gospodarka wydaje się mieć za sobą - analizuje Lars Christensen, ekonomista Danske Banku.
W środę GUS podał kolejną porcję informacji potwierdzających tę tezę. Dynamika sprzedaży detalicznej na pierwszy rzut oka wygląda źle - w ujęciu rocznym sprzedaż zmniejszyła się o 14,4 proc. Jest jednak kilka dużych „ale": • niekorzystnie działa wciąż efekt bazy (w ubiegłym roku szaleliśmy na zakupach tuż przed wejściem do Unii, stąd porównujemy się do trudnych do osiągnięcia wyników), • w tym roku święta wielkanocne przypadały w marcu, podczas gdy rok temu w kwietniu, co dodatkowo zwiększa bazę (a mimo to kwietniowa sprzedaż wzrosła w porównaniu z marcem o 2 proc.), • w czasie żałoby po śmierci Papieża wiele sklepów było krócej otwartych (lub całkiem nie pracowały), co zdaniem ekonomistów spowodowało wypadnięcie 1-1,5 dnia handlowego.
- Naszym zdaniem dane świadczą o tym, że gospodarka się rozwija - stwierdza Jacek Wiśniewski, ekonomista Pekao SA.
Analitycy spodziewali się spadku sprzedaży o około 18 proc. Kolejne miesiące będą już zapewne dla handlu lepsze. Baza statystyczna będzie teraz sprzyjać - w maju 2004 r. zakończyliśmy zakupowe wyprawy, gdyż ceny wielu towarów wzrosły. - Wzrost gospodarczy w drugim kwartale przekroczy 4 proc., w całym roku wyniesie 4,6 proc. Zakłócenie wzrostu w pierwszym kwartale było raczej krótkotrwałe - prognozuje Wiśniewski.
Systematyczną poprawę widać też na rynku pracy. Stopa bezrobocia obniżyła się do 18,8 z 19,3 proc. Bez pracy pozostawało w kwietniu 2,958 mln osób. To o 95 tys. mniej niż w marcu i o 216 tys. mniej niż w kwietniu 2004 r. Rok temu między marcem a kwietniem z rejestrów urzędów pracy ubyło 92 tys. osób. Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w ciągu roku o 1,7 proc., a skala tego wzrostu z miesiąca na miesiąc się poprawia. Zdaniem ekonomistów dopiero takie pełne roczne porównanie pokazuje realną skalę zmian, gdyż wiosną i latem przybywa prac sezonowych.
Zdaniem analityków Pekao SA na koniec tego roku stopa bezrobocia spadnie poniżej 18 proc. (w grudniu 2004 r. wynosiła 19,1 proc.).
Choć poprawa sytuacji nastąpiła już w 2004 roku, to jednak była ona za mała, by ograniczyć skalę ubóstwa w Polsce. W stanie skrajnego ubóstwa, za granicę którego przyjmuje się poziom minimum egzystencji (ok. 370 zł na osobę miesięcznie), w 2004 r. pozostawało 12 proc. ludności (w 2003 r. 11 proc.). Natomiast ponad 19 proc. osób żyło w rodzinach, których poziom wydatków był niższy od tzw. ustawowej granicy ubóstwa (kwota uprawniająca do ubiegania się o pomoc społeczną), co oznacza wzrost o 1 pkt proc. w porównaniu z 2003 r.
Wiceprezes GUS Janusz Witkowski podkreślił na konferencji prasowej, że w 2004 r. zwiększyła się różnica materialna pomiędzy najlepiej a najsłabiej zarabiającymi. Jedna piąta najlepiej zarabiających dysponowała 44 proc. pieniędzy wszystkich obywateli.
Ubóstwem zagrożone są przede wszystkim osoby wykluczone z rynku pracy na skutek bezrobocia. W ub.r. w rodzinach, gdzie przynajmniej jedna osoba była bez pracy, stopa ubóstwa skrajnego wynosiła ok. 26 proc., podczas gdy tam gdzie nie było osób bezrobotnych - ok. 8 proc.
Wpływ na powiększenie różnicy między dochodami najlepiej i najmniej zarabiających miały w zeszłym roku dwa zjawiska - mówi Maciej Grabowski z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. -
Z jednej strony wprowadzono 19-proc. podatek liniowy dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Dzięki tej decyzji ich dochody wzrosły. Z drugiej od kilku lat mamy 19-proc. bezrobocie.
Co będzie dalej? - Wszystko zależy od wzrostu poziomu zatrudnienia oraz sytuacji gospodarczej - dodaje Grabowski.
Realnie dochody ludności obniżyły się o 0,2 proc., a wydatki o 0,9 proc. Przeciętny miesięczny nominalny dochód na osobę w gospodarstwach domowych ogółem w 2004 r. wyniósł ok. 735 zł. Największe dochody osiągały rodziny osób pracujących na własny rachunek (27,2 proc. wyższy od średniej), emerytów (18,2 proc. wyższy) oraz pracowników (6,4 proc.). W rodzinach rolników dochód był 26,4 proc. mniejszy od średniej (z tym że tu był największy nominalny wzrost dochodów - o 8,7 proc. dzięki unijnym dopłatom), a rencistów 16,7 proc.
6759481
1