Rolnicy skarżą się, że muszą obowiązkowo ubezpieczać budynki. Nic z tego jednak nie mają, bo gdy powstaje problem, ubezpieczyciele przeważnie znajdują wyjście, aby odszkodowania nie płacić.
Tegoroczny styczeń był wyjątkowo śnieżny na Opolszczyźnie. W położonej blisko gór miejscowości Śmicz zawalił się dach i część stodoły. PZU znalazło jednak podstawy, aby odszkodowania nie wypłacić.
Na nasze pytania pracownik Biura Prasowego PZU odpowiedział, że "zgodnie z Ustawą z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym, i polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, w przytaczanej przez Pana sprawie nie ma podstaw do wypłaty odszkodowania. Jego wypłacenie, w sytuacji, kiedy nie ma do tego podstaw byłoby złamaniem prawa. Dlatego PZU SA nie widzi podstaw do zajmowania po raz kolejny stanowiska w tej sprawie." W uzasadnieniu czytamy, że oddział Instytutu Meteorologii w Katowicach uznał, że w tym czasie we wsi Śmicz było za mało śniegu, aby się dach zawalił.
Pracownicy opolskiej stacji meteo nie chcą z nami rozmawiać na temat sposobu dokonywania pomiarów. Z instytutu meteorologii w Katowicach dowiadujemy się, że pomiary opadów były robione w oddalonych o kilkanaście i kilkadziesiąt kilometrów miejscowościach od zawalonej stodoły. Szacują, że śniegu musiało był około 18 centymetrów, a to dwa razy za mało, żeby dach się zawalił.
Podobne sprawy trafiają do Izb Rolniczych. Ich prawnicy przygotowali już kilka pozwów sądowych. A tymczasem mieszkańcy wsi sami łatają zawalone dachy i... dalej płacą składki na ubezpieczenie.