W poniedziałek na rynku można było obserwować reakcję na piątkowe wydarzenia w polskim parlamencie. Mimo że przedłużenie kadencji Sejmu było niemal pewne, to część inwestorów wolała poczekać na ostateczny werdykt posłów i dopiero w poniedziałek przystąpiła do zakupów złotego. Skutkiem tego był spadek kursów dolara i euro do najniższych poziomów od lat.
Dzień rozpoczął się od notowań 3,45 dla kursu USD/PLN i 4,30 dla EUR/PLN.
Później nastąpił szybki spadek notowań walut obcych, a zwłaszcza tracącego na
rynku międzynarodowym dolara. Cena waluty amerykańskiej spadła do 3,4250, a euro
do 4,28. Dolar był w tym czasie najtańszy od blisko 6 lat. Po południu euro
odrobiło część strat.
Podczas weekendu Dariusz Filar z RPP wskazał na
konieczność kolejnych podwyżek stóp procentowych, mimo że kolejna projekcja
będzie zakładać szybszy spadek inflacji. Jeśli jednak do tego dojdzie, to
prawdopodobnie dopiero po publikacji prognozy NBP.
Optymistyczne prognozy
napłynęły ze strony rządu. Ministerstwo Finansów szacuje, że produkcja
przemysłowa wzrosła we wrześniu o 10 proc. w ujęciu rocznym. Decydujące
znaczenie miał w dalszym ciągu silny eksport oraz dobre wyniki przemysłu
przetwórczego. Wicepremier Hausner spodziewa się, że bezpośrednie inwestycje
zagraniczne w tym roku wyniosą 8 mld USD, a w najbliższych latach możliwy jest
ich wzrost do 10 mld USD.
O godz. 16.00 jeden dolar wyceniany był na 3,4240
złotego, a jedno euro na 4,2840 złotego (odchyl. –8,97 proc.).
Krótkoterminowa prognoza
Odchylenie od koszyka walut osiągnęło już
prawie –9 proc. Jednocześnie poziom ten jest silnym wsparciem i może powstrzymać
na pewien czas aprecjację polskiej waluty. W najbliższym czasie kurs EUR/PLN
powinien przebywać pomiędzy 4,28 i 4,32. Negatywny sentyment do dolara zapowiada
kolejne zniżki kursu USD/PLN.