Wszystkie kluby poselskie zapowiedziały poparcie nowelizacji kodeksu, jeśli komisja nadzwyczajna uwzględni zgłaszane przez nie poprawki. Ich zdaniem nowela nie wpłynie na zmniejszenie bezrobocia.
Projekt nowelizacji Kodeksu Pracy przewiduje uelastycznienie przepisów prawa pracy, zmniejszenie obciążeń biurokratycznych dla firm, w wyniku czego zmniejszą się również koszty prowadzenia działalności gospodarczej.
Jacek Kasprzyk z SLD zgłosił cztery poprawki. Pierwsza dotyczy doprecyzowania umów cywilnoprawnych. Druga - by pracodawca nie płacił jak dotychczas za 35 dni choroby pracownika (po 35 dniach płaci Fundusz Chorobowy), a tylko za33 dni. Sojusz chce także ograniczyć przepis mówiący o tym, że pracodawca nie płaci za pierwszy dzień zwolnienia lekarskiego pracownika. – Chcemy ograniczyć ilość zwolnień, których pierwszy dzień byłby niepłatny, do sześciu - mówi Kasprzyk. Ponadto SLD zaproponował poprawki do nowelizacji ustawy o związkach zawodowych i ustawy o rozwiązywaniu układów zbiorowych.
Tomasz Szczypiński z Platformy obywatelskiej podkreślił, że 35 z 51 zaproponowanych w nowelizacji zmian "ma swoją genezę" w projekcie przygotowanym przez tę partię. Szczypiński uznał za niepokojące nieuwzględnienie propozycji PO, by pracodawca płacił tylko za 28 dni niezdolności pracownika do pracy oraz odrzucenie zapisów umożliwiających - w sytuacjach grożących upadłością lub likwidacją pracodawcy - rozwiązywanie układów zbiorowych pracy za zgodą związków zawodowych lub pracowników.
Podobną wymowę miała wypowiedź Józefa Zycha z PSL. – Niektóre z proponowanych rozwiązań nadal nas nie satysfakcjonują i stanowią nazbyt uproszczone regulacje pod fałszywym - naszym zdaniem - hasłem, iż jedną z głównych przyczyn bezrobocia w Polsce są obecne regulacje prawne.
Poprawki zgłoszone przez Lecha Kaczyńskiego z Prawa i Sprawiedliwości dotyczyły m. in. uprawnień pracodawcy do wyznaczania miejsca pracy (w ramach samozatrudnienia), rozkładu czasu pracy, godzin nadliczbowych i nieodpłatnego pierwszego dnia zwolnienia chorobowego. Janusz Lisak powiedział, że Unia Pracy godzi się na ten projekt w imieniu 3,5 mln rzeszy bezrobotnych.
Na temat bezrobocia wypowiedział się również minister pracy i polityki społecznej Jerzy Hausner: – Nie jest możliwe trwałe obniżenie bezrobocia w ciągu roku, dwóch czy nawet trzech lat. Trwałe obniżenie bezrobocia w Polsce do poziomu 10 proc. wymaga czterech do pięciu lat.
Niestety, trudno mieć nadzieję na szybką poprawę sytuacji.