Pracy powoli przybywa, bezrobocie w październiku jeszcze spadło, ale na prawdziwy wysyp nowych etatów możemy liczyć dopiero w 2005 r. Przedsiębiorcy już nie tak ochoczo zgłaszają chęć zatrudniania.
W październiku zatrudnienie w przedsiębiorstwach zwiększyło się o 12,5 tys. -
podał w środę GUS. To 0,3 proc. więcej niż we wrześniu, jednak w stosunku do
września 2003 r. wciąż mamy spadek. Na szczęście jest on coraz niższy i wynosi
obecnie 0,4 proc.
Dlaczego nie następuje przełom, skoro gospodarka
rozwija się w tempie 6 proc. PKB? - Bo nie ma dynamicznego wzrostu
inwestycji - mówią zgodnie ekonomiści.
- Przyszły rok będzie
kluczowy. Przedsiębiorcy wciąż upewniają się, czy ożywienie jest trwałe. Czekają
też na fundusze strukturalne - mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska, ekonomistka
Banku Handlowego.
Według wicepremiera Jerzego Hausnera w październiku
liczba bezrobotnych zmniejszyła się o 32 tys., co dało spadek stopy bezrobocia
do 18,7 proc. Ale to był prawdopodobnie ostatni spadek w tym roku. Kończą się
prace sezonowe, ludzie wracają do urzędów pracy i rejestrów.
Taki
sezonowy wzrost bezrobocia jest naturalny. Sytuacji na rynku gorzej rokuje
jednak to, że przedsiębiorcy stali się ostrożni i mniej chętnie mówią o
zwiększaniu zatrudnienia.
Według najnowszych badań koniunktury opracowany
przez Narodowy Bank Polski przedsiębiorcy znów bardziej skłonni są zwalniać
pracowników, niż zatrudniać. A jeszcze kwartał wcześniej po raz pierwszy
przeważali zatrudniający.
Kto będzie chętniej zatrudniał? - Najlepsze
prognozy mają przedsiębiorstwa oczekujące wzrostu produkcji i zamówień, firmy
zatrudniające ponad sto osób, przedsiębiorstwa przemysłowe, które prowadzą
inwestycje i nie zamierzają ich zmniejszać oraz prywatne firmy nastawione na
eksport - czytamy w raporcie NBP.
Spośród eksporterów, którzy za granicą
sprzedają przynajmniej połowę produkcji, zatrudniać chce około 15 proc. firm, a
średnia w ankietowanej grupie wynosi 8-9 proc.
Z badań firmy doradztwa
personalnego Hudson Global Resources wynika, że na deficyt kadr narzeka
najsilniej branża informatyczna - tu nowych pracowników szukać będzie 67 proc.
firm. W logistyce, transporcie oraz hotelarstwie zatrudniać chce połowa, ponad
40 proc. w chemii i farmacji, a niecałe 40 proc. spośród firm budowlanych. O
zwolnieniach najczęściej mówi się w branży finansowo-ubezpieczeniowej i w
handlu.
Raport NBP mówi: najbardziej wstrzemięźliwie do zatrudniania
nowych osób podchodzą firmy najmniejsze (do 49 pracowników). Z drugiej jednak
strony także one najrzadziej deklarują zwolnienia.
Deklaracje
przedsiębiorców należy jednak traktować ostrożnie, bo faktyczne zmiany są
bardziej zdecydowane niż zapowiedzi. Np. na III kwartał 15,5 proc. firm
planowało wzrost zatrudnienia, ale ostatecznie zdecydowało się na to aż 32
proc.
Deficyt kadr okazał się w rzeczywistości większym problemem m.in. w
branży transportowej, gdzie plany zatrudnienia miało 15 proc. firm, a
zatrudniało prawie 50 proc. Podobnie było w handlu (15,8 i 37,3 proc.) i u
eksporterów (16,9 i 34,4 proc.)
Jednocześnie aż 25,6 proc. firm, które
planowało zwiększenie zatrudnienia, zwalniało ludzi!