Tak dla euro nie oznacza wejścia Szwecji do strefy euro w 2006 roku. Skonsternowani rosnącym obozem przeciwników euro czołowi szwedzcy politycy zapewniali w poniedziałek, że "tak" w czasie niedzielnego referendum dla wspólnej waluty nie będzie oznaczało konieczności przyjęcia jej przez Szwecję.
Jeśliby miało się zdarzyć coś, co w sposób dramatyczny zmieniłoby korzyści związane z przyjęciem przez Szwecję wspólnej waluty, wówczas rząd szwedzki przesunie termin wejścia do strefy euro – głosi opublikowane w poniedziałek oświadczenie, pod którym, obok premiera Szwecji Goerana Perssona podpisali się przywódcy trzech partii: konserwatywnej Bo Lundgren, liberalnej – Lars Leijonborg i chrześcijańsko-demokratycznej – Alf Svensson.
Obywatele 9-milionowej Szwecji mają w niedzielę wypowiedzieć się, czy są za przyjęciem wspólnej europejskiej waluty, wprowadzonej już w 12 spośród 15 państw Unii Europejskiej. Poza strefą euro pozostają dziś, oprócz Szwecji, jedynie sąsiadująca z nią Dania i Wielka Brytania.
Według ogłoszonych w poniedziałek rezultatów najnowszego sondażu Danske Bank, 40% ankietowanych zapowiada glosowanie przeciwko euro, a 14% rozważa taką możliwość, 30% jest zdecydowana glosować na "tak", a 14% zastanawia się nad taka możliwością. Jeśli Szwedzi zagłosują "tak", euro teoretycznie będzie mogło zostać wprowadzone już od 1 stycznia 2006 roku. W przeciwnym razie, na następną szansę trzeba będzie poczekać do 2013 roku.
Mimo gorączkowej kampanii euroentuzjastów na rzecz powiększenia poparcia dla wspólnej waluty, obóz jej przeciwników w Szwecji wciąż wyraźnie podwyższa liczbę zwolenników. Zdaniem premiera, na postawę wyborców może wpływać przekonanie, że "tak" dla wspólnej waluty będzie oznaczało konieczność jej wprowadzenia najpóźniej w 2006 roku. Być może powinniśmy byli przyjąć inną linię (w kampanii referendalnej): najwcześniej w 2006 roku – przyznał Persson