Minister finansów Mirosław Gronicki chce w tym roku wypłacić tylko część dopłat bezpośrednich dla rolników. Zamiast 4 mld zł budżet wysupła 1-1,4 mld zł.
Podczas czwartkowego spotkania z głównymi ekonomistami banków minister miał powiedzieć, że będą trudności z dopłatami bezpośrednimi dla rolników w tym roku. - Maksymalna skala wypłat w tym roku została oszacowana na 4 mld zł, ale bardziej prawdopodobny jest wydatek rzędu 1-1,4 mld zł - miał według uczestników tego spotkania powiedzieć minister Gronicki.
Jeszcze niedawno minister rolnictwa zapewniał nas, że wypłaty rozpoczną się wcześniej - 16 października, a nie jak pierwotnie zdecydowała Komisja Europejska 1 grudnia.
Polski rząd przesłał do Brukseli oficjalną prośbę o przyspieszenie dopłat, argumentując, że pierwszy rok po wejściu do Unii jest trudny dla rolników.
Stracili kilka przywilejów, np. dopłaty do rolniczego paliwa czy dopłaty - wypłacane już latem - do zbóż. Rząd chce też, by rolnicy jak najszybciej sięgnęli po unijne pieniądze na inwestycje, a by było to możliwe, muszą mieć, z czego je współfinansować.
"Gazeta" zapytała ministra Gronickiego czy chce przerzucić ciężar dopłat na przyszły rok.
- To nie to, że ja chcę przytrzymać pieniądze, ja tylko pokazuję zagrożenia.
Czy ARiMR będzie przygotowana w sposób poprawny do wypłacania tych pieniędzy? Bo jeśli nie, to nie możemy ryzykować wypłat w sposób niekontrolowany - odparł dyplomatycznie minister Gronicki.
Prezes ARiMR, która nadzoruje cały program dopłat, zapewniał publicznie, że Agencja jest przygotowana. Począwszy od 15 października, będzie w stanie wysyłać dziennie pieniądze ok. 30 tys. rolników. Z każdym następnym dniem ta liczba ma się zwiększać. W tym roku rolnicy będą dostawali np. po 503 zł do hektara zbóż.
Czy według szefa resortu finansów termin 16 października jest zagrożony? - O tym terminie to mówił minister Olejniczak - odparł minister Gronicki.
Tymczasem Wojciech Olejniczak jest zdziwiony: "Na ten termin zgodził się rząd. Nie mam żadnej informacji, by wypłaty w tym roku miały zostać radykalnie ograniczone. Chcemy, by jak najwięcej pieniędzy wypłacono z tegorocznego budżetu".
Minister Gronicki potwierdził, że "za rok bieżący dopłaty bezpośrednie z budżetu powinny wynieść 4 mld zł". - Ale to wcale nie znaczy, że one są wypłacane w danym roku. Procedura jest taka, że część może być wypłacona w tym roku, a kolejna w roku następnym".
Według ministra Olejniczaka dopłaty bezpośrednie za ten rok "to w sumie operacja rzędu 8 mld zł, z czego dwie trzecie wyłoży UE".
Zapewnia, że w rezerwie budżetowej na ten rok zarezerwowano 7 mld zł, więc nie ma obawy, że pieniędzy zabraknie.
Minister finansów widzi to inaczej: "Oczywiście jeśli będziemy mieli rezerwy i jeżeli dostaniemy wystarczającą ilość pieniędzy z Unii, to te pieniądze zostaną rolnikom przekazane".
O co w tym wszystkim chodzi? Według naszych źródeł resort finansów obawia się kłopotów z płynnością budżetu pod koniec roku (i nie tylko budżetu, bo np. FUS będzie musiał zaciągnąć 2 mld zł kredytu na wypłatę świadczeń w listopadzie i grudniu).
- Wypłata z budżetu 4 mld zł rolnikom oznaczałaby, że resort będzie musiał pożyczyć więcej pieniędzy na rynku, sprzedając papiery skarbowe. Minister Gronicki najwyraźniej boi się, że rentowność tych papierów niebezpiecznie pójdzie w górę - twierdzi jeden z analityków .