Banki komercyjne i spółdzielcze rozpoczęły walkę o rolników, którzy wciąż nie mają założonego w banku konta, a założyć go muszą, jeżeli chcą dostać dopłaty bezpośrednie. Rolnicy są tą grupą społeczną, która wciąż w najmniejszym stopniu korzysta z usług banków.
Z raportów instytutów badawczych wynika, że konta bankowe ma założone tylko 65% rolników. Tymczasem rząd szacuje, że po dopłaty bezpośrednie zgłosi się nawet 2 miliony osób. Jeżeli 35% z nich nie ma konta to do banków powinno zgłosić się nawet 700 tys. rolników. Jak widać jest o co walczyć.
Do banku spółdzielczego w Lesznowoli dziennie zgłasza się nawet 10 osób zainteresowanych otworzeniem nowego rachunku bankowego. Rolnicy już wiedzą, że jeżeli tego nie zrobią, to unijne pieniądze przejdą im koło nosa. Ale dobry interes zwietrzyły także banki, którym zależy, aby to właśnie u nich jak najwięcej rolników otworzyło swój rachunek.
Banki spółdzielczy, które tradycyjnie, zapewniają usługi bankowe na wsi, aktywnie włączyły się w akcje szkolenia i informowania rolników o tym jak wypełniać wnioski o dopłaty bezpośrednie. Tymczasem niespodziewanie do walki o nowego klienta włączyły się duże banki komercyjne.
Czy banki spółdzielcze mogą wygrać walkę z dużymi bankami komercyjnymi? Zdaniem ekspertów jest taka szansa. "To zależy od tego jak zareagują banki spółdzielcze. Czy będą starały się być bardziej elastyczne i czy będą chciały podjąć jakąś aktywność marketingowa w tym zakresie"- mówi dr Adam Czarnecki z ARC Rynek i Opinia.
Wnioski o dopłaty bezpośrednie rolnicy będą mogli składać już za dwa dni. Na każdym z nich obowiązkowo trzeba umieścić rachunku bankowego, na który zostaną przelane unijne subwencje.