W zeszłym roku kupili oni w Polsce 4400 ha nieruchomości, z czego niecałe 400 ha to grunty rolne.
Liczby mówią same za siebie. W 2003 roku ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji wydało 1580 zezwoleń na zakup nieruchomości przez obcokrajowców o łącznej powierzchni 4018 ha. Do tego trzeba dodać 129 zezwoleń na nabycie gruntów rolnych o powierzchni 397 ha. Największym zainteresowaniem cieszyły się grunty w województwach mazowieckim, dolnośląskim, łódzkim i wielkopolskim. A najchętniej polską ziemię kupowali obywatele Niemiec, Holandii, Francji i Stanów Zjednoczonych. Przy okazji przedstawiania informacja rządu na ten temat na jaw wyszły sprawy bardzo niepokojące. "Są nieruchomości, o których wiadomo, że zostały zakupione przez cudzoziemców, chociaż z ominięciem prawa" - powiedział poseł Wiesław Woda z PSL.
Od kilku lat rośnie liczba notarialnych aktów kupna ziemi przez cudzoziemców, które są zawierane niezgodnie z prawem. Jeszcze w 2002 roku takich przypadków było osiem, rok temu już 21. Zdaniem posłów to nie jedyny sposób, aby omijać ograniczenia jakie prawo nakłada na obcokrajowca, który chce kupić polską ziemię. "Tutaj obcokrajowcy wykazują dużo inwencji i pomysłowości w zakresie kupowania przez osoby podstawione, przez spółki z kapitałem mieszanym" - uważa poseł Artur Balazs z SKL.
Rząd zapewnia jednak, że tego typu przypadki są osamotnione, a wykupu polskiej ziemi przez obcokrajowców jak nie było, tak nie ma. Obecne zabezpieczenia są skuteczne i nie sensu stwarzać kolejnych. "Jeśli mamy być równoprawnym partnerem w UE nie możemy stosować takich zasad, że nie będziemy wpuszczać inwestorów zagranicznych" - powiedział poseł SLD Jan Antachowski.
Informacja rządu na temat nabywania ziemi przez cudzoziemców ostatecznie została przyjęta przez Sejm jedynie przy sprzeciwie Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony.