Pociąg z przetworzonymi we Francji odpadami z niemieckich elektrowni atomowych jest już w Niemczech. Przeciwko transportowi protestują ekolodzy. W jaki sposób?
Po drodze zatrzymywali pociąg dwukrotnie. Przypinali się łańcuchami do torów, układali na nich opony. Policja likwidowała blokady. Istnieje jednak obawa, że na ostatnim odcinku trasy może dojść do starć policjantów z ekologami.
Pociąg, przewożący 12 zapieczętowanych kontenerów ze zużytym paliwem przekroczył granicę francusko-niemiecką we wtorek. Do miejsca przeznaczenia, czyli Gorleben w Dolnej Saksonii ma dotrzeć dzisiaj. W okolicach Gorleben od weekendu trwają protesty przeciwników energii atomowej. Około 40 demonstrantów zablokowało tory kolejowe w Pisselberg. 20 traktorów, wspieranych przez 400 demonstrantów, sparaliżowało ruch na jednej z okolicznych dróg. Protesty odbyły się też w Lueneburgu oraz Dannenbergu. Policja zlikwidowała wszystkie blokady.
Pociąg z kontenerami wyruszył w poniedziałek wieczorem z La Hague na północy Francji, gdzie odbywa się utylizacja paliwa atomowego. W Niemczech, gdzie działa 19 elektrowni atomowych, nie ma ani jednego takiego ośrodka. Rząd podjął dwa lata temu decyzję o zamknięciu wszystkich elektrowni atomowych. Proces rezygnacji z wykorzystania energii atomowej do produkcji energii rozłożono jednak na 20 lat.
Obecny transport jest największym ładunkiem odpadów nuklearnych od marca 2001 r., kiedy to rząd niemiecki po czteroletniej przerwie wznowił pod naciskiem strony francuskiej przyjmowanie przetworzonego we Francji paliwa. W obawie przed protestami, władze niemieckie wydały zakaz demonstracji wzdłuż całej trasy transportu. Newralgicznym punktem każdego transportu jest zwykle ostatni etap - trasa kolejowa Lueneburg-Dannenberg oraz 20-kilometrowy odcinek drogi ze stacji Dannenberg do dawnej kopalni soli w Gorleben.
W listopadzie ubiegłego roku transportu odpadów atomowych strzegło 15 tysięcy policjantów. W protestach i blokadach uczestniczyło 4 tysiące przeciwników energii atomowej. W marcu 2001 roku grupa demonstrantów przykuła się łańcuchami do torów, zatrzymując na 16 godzin pociąg wiozący odpady. Koszt jednego transportu szacuje się na ponad 30 milionów euro.