Połączyć zysk i pożytek - okazuje się, że nie jest to takie trudne. W Leżajsku kilka tysięcy ton osadów pościekowych zamiast trafiać na wysypisko śmieci lub do spalarni, przerabiane jest na nawóz. Zarabia na tym zakład komunalny, ale przede wszystkim zyskuje środowisko naturalne.
Polepszacz gleby to nic innego jak mieszanka osadów pościekowych z osadami biologicznymi - na przykład słomą, trocinami czy liśćmi. Ważne, że nie ma w nim żadnych składników chemicznych. Nawóz wytwarzany jest przy udziale bakterii w wysokiej temperaturze. Aby z tej sterty powstał tak zwany humus wystarczą trzy miesiące. Pracownicy zakładu zapewniają, że jest to w pełni bezpieczny nawóz i mogą go stosować zarówno działkowicze jak i rolnicy. - Każda partia polepszacza jest badana bakteriologicznie i fizykochemicznie - zapewnia Jacek Pliszka, kierownik oczyszczalni.
Leżajska oczyszczalnia ścieków co roku produkuje około trzech tysięcy ton osadów. Dzięki tej maszynie możliwości ich przerobu są znacznie większe. Dlatego zakład w Leżajsku chce nawet przyjmować osady z innych oczyszczalni. - Jest to rzecz rozwojowa. W tym roku przewidujemy tysiąc - dwa tysiące ton usługowo, natomiast rok przyszły to będzie trzy do pięciu tysięcy ton. - mówi Stanisław Żołyniak, prezes Miejskich Zakładów Komunalnych w Leżajsku.
Dostawca osadów musi spełnić jednak kilka warunków. Najważniejszy to jakość surowca, bo to ona decyduje o jakości nawozu.