Zwrotna butelka zamiast kartonu czy plastiku, płócienna torba lepsza od stosu foliowych, a żywność – to jasne, że z lokalnego gospodarstwa, a nie ta modyfikowana genetycznie. Ekolodzy zaczęli wczoraj uczyć białostoczan, jak robić zakupy z głowa, dbając o swoje zdrowie i środowisko, w którym żyjemy.
Akcja informacyjna zaczęła się seminarium w Hotelu Gołębiewski. Rano na wykładach fachowców siedzieli przedsiębiorcy, po południu przyszli kupujący. To, czego się dowiedzieli mogłoby zrewolucjonizować cały system ochrony środowiska. Tyle tylko, że większość przepisów to martwa litera prawa.
Naskarż do PIP-u
Weźmy chociażby opakowania zwrotne. Każdy sklep, który prowadzi sprzedaż napoju w butelce, ma obowiązek przyjąć z powrotem butelkę niezależnie od tego, gdzie został kupiony produkt. Sklepowe jednak odmawiają, tłumacząc się: "Nie mamy skrzynek" albo "Proszę pokazać paragon". Takie przypadki należy zgłaszać do Państwowej Inspekcji Pracy – podpowiada Piotr Znaniecki ze Stowarzyszenia Agro-Group, organizator spotkania. Dodaje jeszcze inne obowiązki handlowców - np. przy każdym dużym sklepie powinny stać pojemniki na selektywną zbiórkę odpadów. Przy każdym małym - informacja, gdzie taką zbiórkę się prowadzi. W Białymstoku jednak pojemników na szkło, papier czy plastik nie ma za wiele.
Czytaj etykiety
Aby zmienić tę smutną rzeczywistość, każdy człowiek powinien wiedzieć, co kupuje i świadomie wybierać produkty nieszkodliwe dla środowiska. Ekolodzy zapowiadają, że będą informować do skutku. Dzięki ich działaniom coraz więcej kobiet zwraca uwagę na rysunek króliczka na opakowaniu kosmetyku, co oznacza, że wybierają produkt nie testowany na zwierzętach. Coraz więcej osób czyta uważnie etykiety - na puszkach tuńczyka szukając informacji o bezpieczeństwie delfinów, a na kotletach sojowych - czy nie są genetycznie modyfikowane.