Rząd przyjął nowy projekt ustawy o biopaliwach – od 1 października tego roku benzyna miałaby zawierać nie mniej niż 3,5 proc. alkoholu etylowego, a klienci stacji benzynowych nie mieliby wyboru – musieliby kupować biopaliwo.
Nowa ustawa była potrzebna, ponieważ starą zawetował prezydent, a Sejm
sprzeciwu Aleksandra Kwaśniewskiego nie zdołał odrzucić. W uzasadnieniu weta
prezydent napisał m.in., że ustawa nie jest zgodna z prawem UE, eliminuje
konkurencję, narusza interesy konsumentów, brakuje systemu kontroli jakości
paliw. To, że rząd na wtorkowym posiedzeniu przyjmie nowy projekt ustawy,
zapowiedział w ubiegłym tygodniu, tuż przed głosowaniem prezydenckiego weta,
premier Leszek Miller. Tak jak zaplanowaliśmy, tak zrobiliśmy –
oświadczył we wtorek zadowolony rzecznik rządu Michał Tober.
Ta ustawa
jest nie tylko w interesie rolników, pozwoli ożywić wieś, ale przyczyni się
także do rozwoju gospodarczego całego kraju. Usunęliśmy wady poprzedniego
dokumentu – przekonywał dziennikarzy minister rolnictwa Adam
Tański.
Skąd ten pośpiech? Wejście w życie ustawy pozwoli jeszcze w tym
roku usunąć z rynku nadwyżki 150 tys. ton zbóż – nie ukrywa
Tański.
Zgodnie z projektem od 1 października 2003 r. w każdym litrze
benzyny ma być co najmniej 3,5 proc. alkoholu etylowego. W kolejnych latach jego
zawartość będzie rosła – tak, aby w 2010 r. udział biokomponentów w ogólnym
obrocie paliwami ciekłymi wynosił nie mniej niż 5,75 proc. Na razie nie wiadomo,
jaką ilość biododatków będzie zawierało paliwo do silników Diesla (ponieważ
estry mają być dolewane dopiero od 2005 r., rząd zajmie się tym w przyszłym
roku). Z nowego projektu zniknęły zapisy, które mogły prowadzić do nadużyć lub
były niezgodne z prawem. Nie będzie więc kontyngentów na produkcję. To był
zły pomysł, gdyż od decyzji urzędnika z resoru rolnictwa zależało, czy rolnikowi
uda się sprzedać wyprodukowany przez siebie surowiec – tłumaczy Tański.
Zgodnie z projektem nowej ustawy każdy, kto spełni ustawowe zapisy, będzie
automatycznie otrzymywał zgodę na produkcję surowca służącego do wytwarzania
biododatków. Zdaniem ministra takie rozwiązanie ma i tę zaletę, że zapewni
konkurencję na rynku.
W nowym projekcie nie ma już ograniczenia co do
miejsca pochodzenia surowca. Może on być importowany z zagranicy. Jedynym
kryterium będzie opłacalność. W starym projekcie ziarno rzepakowe i zboże
musiało być wyprodukowane na terenie Polski. Naruszało to m.in. prawo
UE.
Ministrowie nie zgodzili się jednak na zapis, aby klienci stacji
benzynowych mieli wybór – nalewać paliwo bez biokomponentów lub z
biokomponentami. Postulował to prezydent Kwaśniewski. Możliwości wyboru chciało
także aż 61 proc. pytanych w lutym przez CBOS.
Obowiązek sprzedawania paliw z zawartością biokomponentów nie narusza żadnych przepisów. Już teraz bowiem samodzielnie dolewają go rafinerie. My tylko porządkujemy rynek – przekonywał Tański. Ten postulat nie może być również uwzględniony z ważnych powodów gospodarczych i społecznych – dodał. Jakich? Tego minister nie powiedział. Zaznaczył jednak, że skoro biokomponenty spełniają normy, nie mogą być traktowane gorzej.
Znane są już szacunki kosztów wprowadzenia ustawy w życie. W tym roku budżet z powodu niższych wpływów z akcyzy na paliwa straci ok. 100 mln zł. Według wstępnych obliczeń akcyza na litr biopaliwa będzie wynosiła 80 gr, o złotówkę mniej niż akcyza na zwykłą benzynę. Niższa akcyza na biopaliwa jest konieczna. Bez niej ceny paliwa z biokomponentami znacznie by wzrosły. W 2007 r., gdy produkcja biopaliw będzie już maksymalnie rozwinięta, do budżetu wpłynie o 1,05 mld zł podatku akcyzowego mniej.