Złoty Medal MTP za pszenicę „Tonacja” to nie pierwsze takie wyróżnienie dla odmian z Hodowli Roślin Strzelce.
Zygmunt Nita: Rzeczywiście nie. Od 2000 roku, kiedy to staliśmy się odrębną spółką to siódmy Złoty Medal MTP.
Czy takie wyróżnienia przekładają się na sukces marketingowy?
Zygmunt Nita: Z pewnością jest to jakaś forma promocji, ale nie jest tak, że sprzedaż rośnie o 100 procent. Rolnik dopóki nie zobaczy, nie uwierzy. Dlatego bierzemy udział w Dniach Pola, sami takie organizujemy i to jest zdecydowanie skuteczniejszy sposób dotarcia do rolników.
Odmiana „Tonacja” została zarejestrowana w 2001 roku. Przyjęła się?
Zygmunt Nita: Zdecydowanie tak. To w tej chwili najpopularniejsza odmiana pszenicy ozimej, z tych, które oferujemy. Jest plenna, odporna na zimno, choroby fuzaryjne kłosa i liści. Ta ostatnia cecha jest ważna w kontekście norm określających zawartość mytotoksyn, które niedawno weszły w życie.
Nie czujecie na plecach oddechu zachodniej konkurencji?
Zygmunt Nita: Czujemy i to bardzo. Firmy zachodnie z pewnością mają lepszy marketing, skuteczniejsze sposoby docierania do rolników. Umieją ich do swoich odmian przekonać, choć nasze są nie gorsze, a bywa, że sprawdzają się lepiej.
Nie zniechęcają rolników wysokie ceny?
Zygmunt Nita: Tu jest pewien paradoks. U nas mówi się, że ziarno nie może być za drogie, bo rolnik go nie kupi. Ale jeśli już kupi drogie, bardziej o uprawę dba, jeśli chodzi o nawożenie, zabiegi agrotechniczne itd. Potem słyszymy, że zachodnia odmiana plonuje lepiej. Gdy sprawdzamy – okazuje się, że nasza, gdyby była traktowana tak samo – dawałaby identyczny plon. Swoje robi też przekonanie, że co niemieckie to lepsze. Ten ostatni pogląd potrafi jednak skutecznie zmienić jedna ostra zima. Na zachodzie klimat jest nieco łagodniejszy i dopóki zimy są ciepłe tamte odmiany rzeczywiście dobrze się sprawdzają. Gdy są większe mrozy – rolnicy przekonują się, że nasze odmiany lepiej je znoszą.
Na rynku zbóż jesteście potentatem.
Zygmunt Nita: Swój udział w nim oceniamy na jakieś 30 procent. To rzeczywiście sporo. Ale zboża to gdzieś 60 procent naszej działalności. Dalsze 30 to rzepak, reszta – wszystko inne. Jesteśmy jedynym w Polsce hodowcą maku wysoko- i niskomorfinowego, hodujemy bobik tradycyjny, samogasnący i niskotaninowy, len, w hodowli zachowawczej mamy też soję i słonecznik.
Sporo tego. Nie lepsza wąska specjalizacja?
Zygmunt Nita: Nie. Te „drobiazgi” na ogół mają wyższe ceny. Np. mak eksportujemy m.in. do Anglii, tak więc utrzymywanie tych dodatkowych, drobniejszych kierunków hodowli bardzo się opłaca.
Medalowa pszenica
Pszenica ozima
klasy B „Tonacja”
Dziękuję za rozmowę