Jak podoba się Panu nowe biuro PLD w Legnicy?
Bardzo dobrze zlokalizowane, mieści się w Legnicy blisko dworca, centrum, dobrze wyeksponowane medialnie, z dużym, bardzo dobrze widocznym banerem Partii Ludowo Demokratycznej. Komfortowo przygotowane, nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. No i to co zawsze najważniejsze – bardzo miła atmosfera podczas otwarcie, ze strony prezydenta Legnicy, ze strony wszystkich uczestników - zarówno członków naszej Partii Ludowo Demokratycznej jak i zaproszonych gości. Z radością przyjęli wszyscy fakt, że tam przyjechałem, że tam otwieramy biuro okręgowe PLD, że będzie tam miał swoje biuro i przyjmował interesantów pan Franciszek Franczak, jako poseł PLD. Jest tam również biuro doradcze prawników i wywołuje to duże zainteresowanie, potrzebę przybywania do naszego biura a przez to, jestem tego absolutnie przekonany, przyczyni się to do naszego sukcesu wyborczego.
Jose Manuel Silva Rodriguez z Komisji Europejskiej w trakcie dyskusji na temat reformy wspólnej Polityki Rolnej oznajmił, że po jej zrealizowaniu rolnik będzie musiał kierować się rzeczywistym zapotrzebowaniem, koniec z produkcją na "zapas", na magazyny. Czy nie uważa Pan, że będzie to niekorzystne dla polskiego rolnictwa?
W 16 lipca poddałem w wątpliwość, to co pani sugeruje, że będzie to bardzo niekorzystne dla polskiego rolnictwa. Uważam, że Polacy są w szczególnej sytuacji, podejmując decyzje w referendum o przystąpienie Polski do UE, podejmowaliśmy decyzje o innej UE. Życie w UE jest bardzo dynamiczne i oni w tej chwili zaczynają zmieniać formułę funkcjonowania UE, w tym także Wspólnej Polityki Rolnej. Jest to założenie, że to co wynegocjowaliśmy zostanie ograniczone. Poziom dopłat nie zostanie ograniczony, poziom produkcji też nie zostanie ograniczony, ale to będzie inna formuła funkcjonowania. Myślę, i co pani potwierdza w swoim pytaniu, czy to dobrze będzie sprzyjało polskiemu rolnictwu – odpowiadam nie. Dlatego, że my w okresie transformacji w wielu branżach ograniczyliśmy produkcję do kilkunastu procent, np. pogłowie bydła ograniczyliśmy do 50 %. Konsens tego pytania – ile jeszcze możemy ograniczać tą produkcję? Patrząc chociażby na poziom ugorów jakie są w Polsce, dzisiaj przecież przekraczają już poziom niż to co jest wymagane do ugorowania UE. I my tych ziem najprawdopodobniej nie zdołamy przywrócić do użytkowania rolniczego, więc powinny one jak najszybciej iść pod zalesienie. Będzie to pożytek dla klimatu, ale nie będzie z tego pożytku dla poziomu dochodów polskich rolników. Ja zresztą podkreśliłem, że ograniczenie poziomu produkcji będzie się negatywnie przekładać na poziom dochodów polskich rolników. Będzie to nie do zaakceptowania przez polskie społeczeństwo, zarówno to na wsi jak i to w mieście.
Pełni Pan również funkcje Prezesa Związku Jeździeckiego. Tematyka koni jest więc Panu bardzo bliska. Wiele kontrowersji wywołuje sprawa paszportów dla koni. Kto będzie zajmował się ich wydawaniem?
Paszporty hodowlane będzie wydawać, zgodnie z ustawą, Polski Związek Hodowców Koni. Chcę poinformować, że w dalszym ciągu trwają prace w Sejmie, żeby ten obowiązek płatności przerzucić na ARiMR, czyli przerzucić na budżet. Pragnę zwrócić uwagę, że my koni nie znakujemy tylko opisujemy. Jest to specyficzny problem, do którego nie można przyuczyć pierwszego lepszego, wziętego z ulicy lekarza weterynarii. On musi przejść bardzo specyficzne szkolenie, dlatego, że układ owłosienia, układ zabarwienia, układ eksterierów jest bardzo specyficzny. Są tam tzw. wicherki, które mogą być odróżnikiem dla koni tej samej maści, np. przy 2 koniach maści karej, o podobnym pokroju , rasy wielkopolskiej, tylko układ wicherków może je odróżnić. W tym przypadku tylko wyspecyfikowane czy wyspecjalizowane oczy kogoś są w stanie konia opisać. I to jest przywilejem Polskiego Związku Hodowców Koni, który już takich specjalistów mają. Również ma takich specjalistów Polski Związek Jeździecki, ale my wydajemy paszporty koniom sportowym. Każdy koń, który bierze udział w zawodach sportowych o randze międzynarodowej, które obywaj się również u nas w Polsce, musi mieć paszport sportowy. Jest to zgodne z wymogami Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej.
Kiedy rozpocznie się opisywanie koni?
Polski Związek Hodowców Koni już opisuje nasze konie. Ja sam uczestniczyłem w opisywaniu moich koni,także tych urodzonych w tym roku, który dokonał Polski Związek Hodowców Koni. Oczywiście jest to łatwe w przeprowadzeniu u tych, którzy są członkami PZHK. Najgorzej będzie z tymi rolnikami, którzy tego członkowska nie mają. Takie przypadki będą musiały rozpatrywać gminy indywidualnie. W rezultacie te wszystkie działania muszą doprowwadzić do pełnego zidentyfikowania pogłowia koni w Polsce, co jest niezbędne do pełnej akceptacji stanu weterynaryjnego Polski w przyszłej UE.
Koszt opisu konia to 57 złotych, dla wielu rolników jest to bardzo dużo, dlatego wielu z nich zrezygnuje z tego. Z jakimi problemami musi się wtedy liczyć rolnik, który nie podda swojego konia opisowi?
Rolnik będzie musiał się liczyć z tym, że będzie miał problemy ze zbytem. Jeżeli koń, ma być wprowadzony do obrotu, to musi być opisany, mieć świadectwo pochodzenia. Jeżeli nie będzie miał paszportu, rolnik będzie tracił, nie będzie mógł wprowadzić konia do obrotu, nie będzie mógł go sprzedać. Za każdym koniem idącym do handlu musi iść jego paszport, aby móc zidentyfikować w razie zagrożenia chorobowego pełną drogę, którą przebył od urodzenia do ostatniego właściciela. Często może to być ten sam właściciel, ale często koń zmienia kilkakrotnie właściciela a paszport jest tego dowodem. W ówczas można łatwo zidentyfikować miejsca w których koń przebywał i sprawdzić czy nie ma tam zagrożenia weterynaryjnego, chorobowego.
Jak, na dzień dzisiejszy wygląda sprawa opisywania koni, ile już posiada paszporty?
Na kilkaset tys. koni (około 400 tys. pogłowia) paszporty sportowe ma około 5 tys., reszta dotychczas praktycznie nie była identyfikowana. Wprowadzając pełną identyfikację i zasadę, że musi być udowodnione przynajmniej jednostronne pochodzenie, będziemy mieli pełną kontrole nad doborem identyfikacji rozpłodników.
Do tej pory konie były postrzegane jako ekskluzywny, przeznaczony głównie dla bogaczy, sposób spędzania czasu. Czy ta forma rekreacji ma szanse stać się naszym narodowym sportem?
Kiedyś koń, tak jak pani mówi, był rzeczywiście wyjątkowo ekskluzywnym sposobem spędzania czasu, ale był dostępny dla tych, którzy nie mieli pieniędzy, lecz pracowali w stadninach czy stadach ogierów. Częściowo też była dostępna dla tych, którzy mieli wyjątkowe parcie do tej dyscypliny sportowej. Hobbyści, miłośnicy koni organizowali kluby jeździeckie, akademickie czy środowiskowe. Status wytrawnego jeźdźca, niestety nie cieszy się u nas powszechnym szacunkiem. Stan ten powoli się zmienia,a moda ta przychodzi do nas z zachodu. Powracamy do tradycji polskiego jeździectwa, kiedy to każdy szanujący się chłopak czy dziewczyna jeździł konno, bardzo często dotyczyło to również dzieci chłopskich. Trzeba powiedzieć, że polskie wojska konne, to przede wszystkim chłopcy z rodzin chłopskich. Dziś ten sport jest coraz bardziej popularny, w PZJ jest zarejestrowanych już ponad 400 klubów. Zaczynamy odgrywać coraz większą rolę na arenie międzynarodowej, na pewno brakuje nam sukcesów na miarę Kowalczyka, ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze. Mamy już tych, którzy startują w mistrzostwach świata, w Pucharze Świata, Mistrzostwach Europy. Jest szansa, że jeden skoczek Grzegorz Kubiel zakwalifikuje się na olimpiadę w Atenach. Jestem przekonany, że dwóch czy trzech skoczków zakwalifikuje się do indywidualnego konkursu konia wierzchowego. Co do drużyny to mam jeszcze pewne wątpliwości, ponieważ ostatni start w Białym Borze nie wyszedł im do końca korzystnie. Jazdę konną uprawia coraz więcej dzieci i młodzieży, wprowadzono powszechną odznakę jeździecką, jako oznakę PZJ. Nie ograniczmy również kursów na instruktora rekreacji, prowadzonych przez PKKF, a także inne organizacje. Będziemy, również wprowadzać od 1 października szkolenie weryfikowane przez Centralną Komisję Egzaminacyjną PZJ i mam nadzieję, że doprowadzi to, do tego, że: po pierwsze będziemy mieli coraz więcej chętnych do nauki jazdy, po drugie będziemy mieli coraz lepszych instruktorów i na bazie tego dopracujemy się porządnych trenerów. Więc na sukces polskiej ekipy jeździeckiej, powinniśmy zapracować.
Czy jest Pan aktywnym miłośnikiem koni?
W siodle byłem trzy dni temu. Wczoraj wróciłem do domu bardzo późno, dziś wyjechałem bardzo wcześnie, więc nie miałem okazji. Odwiedziłem wrocławskie tory wyścigowe na Partynicach, gdzie syn ma swojego konia. Jazda konna to jest moja pasja! Sport ten jest potrzebny każdemu, kto jest co nieco odważny, a chciałby się relaksować, odprężać w sposób bardziej aktywny. Na pewno nie jest to coś, co mógłbym zalecić leniuchom czy śpiochom.
Dziękuję bardzo za rozmowę.