Ze Szczepanem Skomrą - posłem, prezesem Spółdzielczej Mleczarni SPOMLEK rozmawia Wiesław Nogal. KTO nie wymaga, ten szkodzi rolnikom
- Jest pan członkiem Komisji Porozumiewawczej ds. Mleka i członkiem Sejmowej Komisji Rolnictwa. A więc osobą dobrze poinformowaną między innymi w sprawach kwot mlecznych. Czy to prawda, że już skończyła się krajowa rezerwa kwoty mlecznej i rolnicy są skazani jedynie na zakup za gotówkę od sąsiadów?
Nieprawda. Ale zanim to wyjaśnię, muszę powiedzieć, że już nie jestem członkiem Komisji Porozumiewawczej ds. Mleka. Władze Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich odwołały mnie z jej składu, powołując na moje miejsce przewodniczącą rady nadzorczej OSM w Białej Podlaskiej. Życzę pani przewodniczącej sukcesów zarówno w spółdzielni, jak i w Komisji.
- Jakie były powody odwołania?
Nie wiem, nie otrzymałem jeszcze na piśmie żadnej decyzji w tej sprawie. Mam jednak poczucie, że te kilka lat mojej działalności w Komisji dobrze przysłużyło się polskiemu mleczarstwu. Dzięki opinii Komisji minister rolnictwa wydał korzystne dla rolników przepisy dotyczące zasad podziału krajowej rezerwy.
- Wracajmy zatem do kwestii kwot mlecznych.
Kwota krajowa razem z rezerwą dają prawo produkcji 8,5 mln ton mleka. Skup w 2004roku wyniósł nieco ponad 8 mln ton. A zatem nie wszystkie gospodarstwa wykorzystały przydzieloną kwotę. Agencja Rynku Rolnego prowadzi bieżącą ewidencję kwot i pilnuje, aby niewykorzystane kwoty wracały do ogólnej puli krajowej. Wiadomo bowiem, że gospodarstwa produkujące poniżej 70 procent przydzielonej kwoty muszą zwracać niewykorzystaną część. Ustawa określa termin rozliczenia się z kwot i myślę, że do końca I półrocza ARR będzie już miała precyzyjne informacje o kwotach, które wróciły do niej i będę ponownie przydzielane gospodarstwom.
- A zatem dopiero w II półroczu rolnicy mogą liczyć na przydział kwoty z rezerwy ARR?
Nie wcześniej. Nie spodziewajmy się jednak dużych ilości, bo przecież większość z krajowej puli została już rozdysponowana. Agencja Rynku Rolnego ma dwa źródła tworzenia rezerwy krajowej: 5 procent kwot będących w sprzedaży na wolnym rynku i niewykorzystane kwoty, które wracają do Agencji.
- Pozostaje zatem jeszcze możliwość zakupu kwot na wolnym rynku...
Gospodarstwa, które nie dostosują się do wymagań unijnych będą musiały zrezygnować z produkcji mleka, powstanie więc pewna pula wolnych kwot na rynku. I to jest szansa dla gospodarstw rozwijających się, inwestujących w produkcję mleka - ale już zgodnie ze standardami unijnymi. Teraz jest już ostatni sygnał do rozpoczęcia tych inwestycji i skorzystanie z pomocy unijnych funduszy. Myślę o Sektorowym Programie Operacyjnym, z którego można otrzymać dotacje na inwestycje w gospodarstwach. Cieszy się on dużym zainteresowaniem i trzeba się spieszyć, bo niedługo mogą się skończyć pieniądze, tak jak skończyły się na premie dla młodych rolników.
- Czasu na dostosowanie tych gospodarstw zostało niewiele - zaledwie 2 lata.
Mniej niż dwa lata. Mamy już prawie połowę 2005 roku. A w 2007 roku gospodarstwa muszą spełniać wszystkie wymagania weterynaryjne i inne, bo w przeciwnym razie stracą dopłaty bezpośrednie. Dlatego już dzisiaj musimy głośno przestrzegać rolników: nie dajcie się nabierać tym wszystkim, którzy nie wymagają od was żadnych inwestycji w oborach, którzy mówią, że kupią mleko niezależnie od warunków weterynaryjnych w gospodarstwach . Kto nie wymaga, ten szkodzi rolnikom. W 2007 roku okaże się kto miał rację, ale będzie za późno.
- Zna pan takie mleczarnie, gdzie nie wymaga się jakości mleka i przygotowania gospodarstw do norm unijnych?
Na takie złudne obietnice dali się nabrać nawet niektórzy dostawcy do SPOMLEKU. Wybrali OSM w Łukowie, czy też zakład mleczarski LAKTOPOLU w Łosicach, choć tam płacą mniej niż my za dobrej jakości mleko. Rolnicy jednak przeszli do tych mleczarni, bo one nie wymagają żadnych inwestycji w oborach i gospodarstwach ani pracy nad jakością.
- Czy na skutek tych przejść SPOMLEK kupuje teraz mniej mleka?
Mleka skupujemy więcej. W 2004 skupiliśmy około 130 mln litrów. W bieżącym roku wzrost skupu jest zaplanowany na 8 procent, ale będzie ponad 10-procentowy. Oceniam to na podstawie zapasów pasz z ubiegłego roku i masowych zakupów jałowic. Wszyscy nasi dostawcy z pomocą Wydziału Surowcowego, którym kieruje pani Joanna Dośpiał, w terminie złożyli wnioski o przydział kwoty z rezerwy. Już wielu otrzymało pozytywne decyzje i spokojniej zwiększa produkcję. Inni dokupują kwoty na wolnym rynku. Ruch jest więc duży, bo rolnicy otrzymują niezłą cenę za mleko i widzą w tym kierunku przyszłość dla swoich gospodarstw. Nasza spółdzielnia pomaga tym, którzy chcą zwiększać produkcję i dostosowywać gospodarstwa do norm unijnych. Między innymi udziela nieoprocentowanych kredytów na zakup jałówek z najlepszych hodowli europejskich.
- Ilu rolników skorzystało z tej formy pomocy?
Wszyscy, którzy chcieli skorzystać. W sumie pomogliśmy w zakupie około 1500 jałówek. I to juz przynosi efekty w postaci zwiększonej wydajności, mniejszych kłopotów z mastitis i wyższej zawartości białka. Zmienia się rola Wydziału Surowcowego SPOMLEKU. Coraz mniej kłopotów mają nasi dostawcy z chorobami krów, z jakością mleka. Teraz głównym zadaniem jest pomoc w zwiększeniu efektywności gospodarstw. Często zamiast powiększania stada wystarczy wymiana krów i poprawa żywienia. Instruktorzy nasi pomagają więc rolnikom we wprowadzeniu nowych programów żywieniowych opartych na zbilansowanych dawkach. Efekty już są odczuwalne, średnia wydajność krów naszych dostawców sięgnęła 5,5 tysiąca litrów. Ale nie zapominajmy, że nadal są tu ogromne rezerwy i zrobimy wszystko, aby średnia wzrosła do 8 tysięcy litrów. To czysty zysk dla rolników, a dla mleczarni więcej mleka z jednego gospodarstwa, co oznacza mniejsze koszty skupu.
- Minął rok naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Jak wypada ocena korzyści i strat?
Od maja do listopada była bardzo dobra koniunktura, wysokie ceny, duże zamówienia. I dobry kurs euro. Eksport rósł bardzo szybko, korzystała na tym cała branża mleczarska i całe rolnictwo. Unia Europejska, aby przyhamować napływ polskiej żywności na swój rynek, zdewaluowała euro - przez co eksport stał się dla Polski mniej opłacalny. Od listopada zyski z eksportu są minimalne. Polscy producenci wysyłają na unijny rynek znacznie mniej żywności. A pamiętajmy, że dla każdego kraju eksport jest motorem napędzającym gospodarkę. W tym czasie Rosja wstrzymała import naszych artykułów mleczarskich i mięsnych. Dopiero kilka tygodni temu przywróciła prawo eksportu zakładom, które uzyskały pozytywną ocenę rosyjskich inspekcji weterynaryjnych. Ogromna ilość żywności zamiast na eksport trafiła na rynek krajowy. Ceny zbytu spadły, więc nic dziwnego, że mleczarnie obniżały ceny skupu mleka. Surowiec stanowi od 60 do 70 procent wszystkich kosztów produkcji.
- Dolar i euro nadal są tańsze niż przed rokiem.
Z tego powodu ten rok zapowiada się na bardzo trudny. Nie wzrosną dochody ani w mleczarniach ani w gospodarstwach rolnych . Trudniej więc będzie finansować inwestycje. Bardzo ważną rolę odegrają więc fundusze pomocowe.
- Jako eksporter na rynki pozaunijne SPOMLEK korzysta jednak z dopłat z budżetu Unii Europejskiej.
Te dopłaty są coraz niższe i co roku będą maleć, aż znikną około 2013 roku.
- Jest więc pan pesymistą co do rozwoju branży mleczarskiej?
Jestem rozczarowany, bo nie tego spodziewałem się, co mam dzisiaj. W gospodarstwach rolników rosną koszty, drożeje paliwo, maszyny, inne środki do produkcji. Dochody natomiast już nie rosną, przeciwnie - maleją. Trudno obiecywać też stały wzrost cen skupu mleka, bo doszliśmy w naszym przypadku do poziomu Holandii czy Niemiec. W tamtych starych krajach Unii Europejskiej rolnicy korzystają jednak ze 100-procentowych dopłat , a u nas o połowę niższych. Branża mleczarska ponosi ogromne koszty modernizując w przyspieszonym tempie zakłady przetwórcze. Bez opłacalnego eksportu będzie nam coraz trudniej.
- Dziękuję