– Dzisiejszy sygnał z Bukaresztu jest taki, że EPL opowiada się za Europą; (…) jesteśmy demokratyczni i zjednoczeni, prounijni, proukraińscy, praworządni – mówiła Ursula von der Leyen przed głosowaniem.
Nominacja Niemki przez EPL była formalnością. O tym, że nie wszyscy są do jej kandydatury przekonani, świadczyła jednak duża liczba delegatów, którzy w ogóle nie oddali głosu. Łącznie z 737 osób uprawnionych zagłosowało 499. Za kandydaturą von der Leyen opowiedziało się 400, przeciwko niej – 89, zaś 10 osób oddało głosy nieważne.
Zgodnie z oczekiwaniami kandydatury nie poparli m.in. francuscy Republikanie. Ich wiodący kandydat w wyborach do PE François Xavier-Bellamy mówił niedawno, że osiągnięcia obecnej szefowej KE nie odpowiadają temu, czego oczekuje dziś Europa. – Nie poparliśmy jej w 2019 roku. Nie poprzemy jej w nadchodzących wyborach – wskazywał.
Von der Leyen ma jednak wsparcie swojej rodzimej partii CDU, a szefujący ludowcom w Europarlamencie Manfred Weber podkreślał, że jego rodaczka to „solidna liderka”, z którą Unia będzie „w dobrych rękach”.
Przemawiając przed zebranymi delegatami, von der Leyen mówiła dziś o Europie, która „wie, że nie każda decyzja musi być podejmowana na szczeblu europejskim”, ale również potrafi zauważyć, kiedy potrzebne jest „wspólne europejskie działanie”.
Kongres EPL w Bukareszcie zgromadził czołowych europejskich polityków, w tym m.in. polskiego premiera Donalda Tuska, który w swoim przemówieniu po raz kolejny nawiązywał do sytuacji rolników.
– Dzisiaj apeluję do was w kwestii bezpieczeństwa żywnościowego na naszym kontynencie. To jest jeden z warunków, abyśmy mogli być bezpieczni we wszystkich aspektach – mówił premier, który zapowiadał ostatnio renegocjację części założeń Zielonego Ładu.
Wśród innych polskich polityków, którzy zabrali głos, był m.in. prezydent Warszawy oraz wiceszef PO Rafał Trzaskowski oraz europoseł PO Andrzej Halicki.
Źródło EURACTIV
oprac, e-red, ppr.pl