Nie da się ukryć, że wraz z Nowym Rokiem idzie nowe! Nasza Rola też startuje z nowej pozycji, a właściwie z nowym nakładem 10 tysięcy egzemplerzy! Tylu Czytelników pragniemy na bieżąco informować o wszystkim, co dotyczy polskiego rolnictwa, w tym o trudnościach, które napotykają firmy z tego sektora.
Czy nie warto byłoby zmniejszyć liczebność lub chociaż częstotliwość imprez targowych w naszym kraju? Bierzmy przykład z Europy; tam nawet największe targi techniki rolniczej odbywaja się co dwa lata (artykuł „Agritechnica na meda”). A my ledwo nadążamy z przesiadaniem się z pociągu do pociągu. Jak logistycznie mają sobie poradzić producenci i dealerzy sprzętu rolniczego? Dla nich, każdorazowe uczestnictwo w targach to nie lada wyzwanie. Sztab ludzi i środków transportu pracuje nieraz przez kilkanaście dni przed i po, aby zwiedzający mogli w pełnej krasie (a często też w ruchu) podziwiac bogatą ofertę, nie tylko rodzimego rynku. Może warto przystopować i skoncentrować się w jednym miejscu i czasie?
Problemów jest więcej, a mądrych rozwiązań na razie brak. Przepisy legislacyjne w dość okrutny sposób „zamykają” firmom sektora agrochemicznego drogę szybkiego reagowania na potrzeby rynku. Dwuletni (średnio licząc) okres rejestracji nowych środków ochrony roślin, to prawie jak rzucanie kłód pod nogi. I to tym, którzy chcą, potrafią i przeznaczaja nieraz olbrzymie środki, by wspomagać producentów w ich trudnej walce o dobre i wysokie plony. Plony, z których przeciez korzystamy wszyscy. Może ten nowy rok zapali jakieś światełko w tunelu?