Po 1 maja br. w polskich urzędach pracy więcej osób pyta o możliwości zatrudnienia za granicą niż o pracę w kraju. Tymczasem legalnych ofert pracy w Unii Europejskiej nie jest dużo, w dodatku ewentualne ich wykorzystanie jest często niemożliwe ze względu na bariery językowe.
W ubiegłym roku oficjalnie, za pośrednictwem wojewódzkich urzędów pracy, zatrudniono za granicą ponad 321 tys. Polaków. Natomiast niepubliczne agencje znalazły legalną pracę dla około 20-30 tys. osób znad Wisły. Ponadto dość duża grupa osób z naszego kraju pracowała i pracuje w szarej strefie europejskiej gospodarki. – Ponad 90 proc. Polaków zatrudnionych za granicą wykonuje prace sezonowe, głównie w rolnictwie, ogrodnictwie, budownictwie, gastronomii i hotelarstwie – informuje Marek Liszewski z resortu gospodarki i pracy.
Od początku tego roku do 1 czerwca legalnie pracowało za granicą lub miało umowę o pracę w terminie późniejszym 184 tys. osób. – Nie można jednak liczyć na to, że tak samo liczna grupa otrzyma zajęcie w II półroczu. Można się spodziewać, że za pośrednictwem wojewódzkich urzędów pracy oficjalne płatne zajęcie będzie miało o 15-20 tys. osób więcej niż w roku ubiegłym – mówi Marek Liszewski.
Wbrew oczekiwaniom Polaków Unia nie dysponuje dużą liczbą wolnych miejsc pracy czasowej lub długookresowej. Przekonują się o tym ci, którzy często koczują dziś na ulicach miast Irlandii czy Wielkiej Brytanii w oczekiwaniu na jakiekolwiek płatne zajęcie. Ale tego rodzaju dramatów można było uniknąć. Oficjalnie od 1 maja, ale wcześniej też było to możliwe, osoby zainteresowane pracą za granicą mają dostęp do portalu EURES (europa.eu.int/eures), w którym zamieszczane są oferty pracy kierowane przez pracodawców do publicznych służb zatrudnienia krajów należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Takich ofert co dzień aktualizowanych jest 10-30 tys. Nie jest to dużo w stosunku do rynku pracy Unii Europejskiej obejmującego kilkaset milionów osób. Ale dzięki portalowi można między innymi wybrać ofertę pracy i skontaktować się z ewentualnym pracodawcą.
Ponadto w naszym kraju w 12 województwach są kandydaci na doradców EURES (oficjalne licencje Komisji Europejskiej odbiorą 8 czerwca), a we wszystkich powiatach asystenci doradców. Przez kontakty z doradcami EURES z innych krajów albo w wyniku innych działań mogą oni zdobywać i już zdobywają zagraniczne oferty pracy dla Polaków. Mają przy tym możliwość sprawdzenia rzetelności pracodawcy nawet wówczas, jeśli ktoś samodzielnie wyszukał ofertę pracy – wystarczy, że zainteresowany zgłosi się do doradcy. – Choć w urzędach pracy więcej osób pyta dziś o pracę za granicą niż w naszym kraju, to większość nie ma szans na wykorzystanie ofert związanych z długookresowym zatrudnieniem, gdyż 85 proc. nie zna języków obcych wymaganych w ofertach zagranicznych pracodawców – wyjaśnia Marta Malik z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach.