Warmia i Mazury mają otrzymać w tym roku prawie 110 mln zł na zwalczanie bezrobocia. Wprawdzie to o 40 proc. więcej pieniędzy niż roku temu, ale o radykalnej poprawie jeszcze na długo musimy zapomnieć - informuje "Gazeta Olsztyńska".
Radni na ostatniej sesji Sejmiku Województwa podzielili fundusze na walkę z
bezrobociem zgodnie z narzuconym przez resort pracy algorytmem, który wielu
nazywa z algorytmem biedy. Im większe zubożenie mieszkańców, im trudniej w
powiecie o pracę, tym więcej pieniędzy na finansowanie programów na rzecz
promocji zatrudnienia, łagodzenia skutków bezrobocia i aktywizację zawodową
bezrobotnych - dodaje gazeta.
W przypadku niektórych powiatów wzrost jest
bardzo znaczny, np. PUP w Lidzbarku Warmińskim otrzyma aż o 68 proc. więcej
pieniędzy. "Spokojnie zagospodarowalibyśmy i trzy razy więcej pieniędzy"
- zapewnia Irena Wiśniewska, zastępca dyrektora lidzbarskiego urzędu pracy.
"Pieniądze pójdą m.in. na roboty publiczne, prace interwencyjne czy na
dotacje dla bezrobotnych, którzy zakładają własne biznesy. Ta forma pomocy
cieszy się ogromnym zainteresowaniem. W zeszłym miesiącu przyznaliśmy 11 dotacji
po 11,1 tys. zł.".
Czy więcej pieniędzy oznacza mniej bezrobotnych?
"Tu nie ma złotego środka" - uważa Zdzisław Szczepkowski dyrektor
Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie. "To nie urzędy pracy tworzą miejsc
pracy, tylko gospodarka. Nasza rolą jest pomoc bezrobotnym znaleźć te miejsca
pracy czy też zdobyć takie kwalifikacje, by zostali zatrudnieni na tych
stanowiskach" - twierdzi na łamach "Gazety Olsztyńskiej".