Wiele stołecznych firm zapowiadało w 2003 roku zwolnienia grupowe. Teraz niektóre z nich wprawdzie się z tego nie wycofują, ale za to redukują deklarowane wcześniej liczby.
Prawie 150 stołecznych firm zgłosiło w ubiegłym roku do wojewódzkiego urzędu pracy zamiar przeprowadzenia zwolnień grupowych. Jak nam powiedziano w urzędzie, faktycznie zwolnienia są mniejsze, niż wcześniej deklarowano.
Zgłosili, ale nie zwolnią
Miejskie Zakłady Autobusowe zgłosiły w WUP zamiar zwolnienia 200 pracowników. - W MZA pracuje około 5 tys. osób, w tym ponad dwie trzecie to kierowcy. W ubiegłym roku z pracy odeszło 150 osób, ale nie wskutek zwolnień grupowych, lecz z przyczyn naturalnych, głównie odejścia na emeryturę - powiedział Życiu Warszawy Marcin Bochenek, rzecznik prasowy stołecznego MZK. Dodał, że w tym roku nie przewiduje się żadnych zwolnień grupowych, natomiast może stracić pracę około 100 osób z zaplecza i 30 z biur. - Ale nie jest to jeszcze przesądzone - powiedział nam Bochenek. Na razie nie zwalnia także Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, które zatrudnia 2600 osób.
Na liście wojewódzkiego urzędu pracy na pierwszym miejscu pod względem wielkości redukcji etatów, znajduje się Daewoo-FSO, które w ubiegłym roku zapowiedziało zwolnienia 1480 osób. Ale taka redukcja jeszcze nie jest przesądzona. Na razie żerańska spółka realizuje zamówienia Ukraińców na matizy i lanosy i tak duże zwolnienia nie są w tej chwili brane pod uwagę. Ponadto, ostatnio jak grzyby po deszczu wyrośli chętni do inwestowania na Żeraniu i być może zwolnienia w ogóle nie będą konieczne.
Bank Pekao SA w ubiegłym roku deklarował zwolnienie 700 osób. - Kiedy przed 6 laty, po połączeniu czterech banków, powstała nasza placówka, zatrudnienie wynosiło ponad 25 tys. osób. Na niektórych stanowiskach kompetencje i obowiązki nakładały się na siebie. Stąd redukcja etatów. Co roku bank trochę się "odchudza", ale wszyscy pracownicy dostają odprawy wynegocjowane przez związki zawodowe - powiedział nam Robert Moreń, rzecznik Pekao SA .
Zwalnia SPEC
Kilkaset osób może stracić pracę w SPEC-u. Strajku jednak nie będzie i w mieszkaniach nie zrobi się zimno. Ci, co odejdą, dostaną bowiem odszkodowania. Firma ma przerost zatrudnienia, pracuje tu 2300 osób. Przez ostatnie lata odchudzała się na zasadzie naturalnych odejść - na emeryturę. Teraz będzie ostrzej. Weźcie pieniądze, byleście się zwolnili - to, w największym skrócie, filozofia programu o ładnej nazwie "program dobrowolnych odejść" . O kokosach mowy nie ma. Rekordziści dostaną maksymalnie 50 tys. zł.
Co proponuje dyrekcja SPEC" Ludzie, którzy są w wieku przedemerytalnym, mogą sami odejść z firmy. Na otarcie łez dostaną odprawę pieniężną, (12 360 zł, jeśli mają staż pracy co najmniej 20-letni), nagrodę jubileuszową, zależną od stażu pracy, odszkodowanie w wysokości trzech miesięcznych pensji. Obliczyliśmy - pracownik, który zarabia na rękę 1800 zł (to średnia płaca w SPEC), opuszczając firmę będzie mógł wpłacić sobie na konto nieco ponad 37 tys. zł. Starczy na przeciętnej klasy nowy samochód.
Ilu pracowników odejdzie? Mówi się nawet o czterystu. - To nierealna liczba. Zwolnienie tylu pracowników sparaliżowałoby pracę firmy - mówi Sławomir Mazurek, rzecznik przedsiębiorstwa.
- Dopiero zapoznajemy się z sugestiami zarządu - mówi Krystyna Tchorek, przewodnicząca Solidarności. Na spotkaniu z dyrekcją, 26 stycznia, przedstawimy swoje opinie - twierdzi. Jakie są oczekiwania Solidarności" Jeszcze nie wiadomo. Krystyna Tchorek szacuje że odejdzie 200 osób. Aniela Getka, przewodnicząca Z Z Ciepłowników, zapowiada: będziemy negocjować warunki zwolnień. Ale szczegółów też nie ujawnia. Operacja "odejście" zacznie się 15 lutego i potrwa miesiąc.
Są etaty
Z badań firmy Hudson Global Resources wynika, że prawie 40 proc. stołecznych pracodawców chce w tym roku zwiększyć zatrudnienie. W pierwszym półroczu etaty czekają między innymi w budownictwie, gastronomii, hotelarstwie, mediach i reklamie. Połowa pracodawców, z którymi rozmawialiśmy na początku roku deklaruje chęć zatrudnienia nowych pracowników. Firma Mata-door produkuje stolarkę budowlaną. Prowadzi prace w całym kraju między innymi w Warszawie. - Podpisałem nowe kontrakty w końcu ubiegłego roku. Dlatego muszę zatrudnić kilka nowych osób. Na razie mam dla nich pracę na 3 miesiące, ale mam nadzieję, że w tym czasie znajdę nowe zamówienia i umowy przedłużę - powiedział nam właściciel Tadeusz Maćkiewicz.
Jak nam powiedziano w wojewódzkim urzędzie pracy, najczęściej zgłaszane są oferty dla pracowników niewykwalifikowanych. Największe wzięcie mają kucharze, sprzedawcy w gastronomii, robotnicy magazynowi, dozorcy, sprzątaczki, opiekunki osób niepełnosprawnych. W tych przypadkach oferowano wynagrodzenie brutto - 800-900 zł.