Jednym z powodów słabej konkurencyjności polskiej gospodarki i najwyższego w Europie bezrobocia są niedostatki naszego systemu edukacyjnego, produkującego za mało ludzi z wyższym wykształceniem oraz ignorującego dokształcanie zawodowe w ciągu całego życia.
Wynika to z raportu Komisji Europejskiej "Edukacja i Kształcenie 2010", nad
którego głównymi założeniami w poniedziałek i wtorek będą dyskutować europejscy
ministrowie kultury, edukacji i młodzieży (w tym z Polski wiceministrowie Maciej
Klimczak i Ewa Freyberg).
O ile - jak podkreśla komisarz Viviane
Reding - w Unii średnio prawie co piąta osoba opuszcza szkołę średnią bez
żadnego dyplomu, to w Polsce ten odsetek wynosi jedynie 7,6 proc.
Nauczanie początkowe jest dużo bardziej skuteczne w krajach kandydujących niż
w obecnej UE - mówi komisarz ds. nauki.
Schody zaczynają się na
uniwersytetach. Odsetek osób z dyplomem wyższej uczelni na rynku pracy w Polsce
to niespełna 10 proc. - średnio dwukrotnie mniej niż w krajach Piętnastki.
Gorsze wskaźniki mają tylko Portugalia, Włochy, Rumunia i Słowenia; najwięcej
wysoko wykształconych ma Litwa - 36 proc.
Europejskie
problemy
Drugi problem Polski, ale i całej Unii, polega na tym, że
studiujemy niekoniecznie to, co by gwarantowało zatrudnienie w nowoczesnych i
mających perspektywy rozwojowe sektorach gospodarki. W naszym kraju co piąty
student (ale tylko co dziesiąta dziewczyna) jest na naukach ścisłych i nowych
technologiach.
W krajach Unii, które należą do najbardziej
konkurencyjnych na świecie, studentów na tych kierunkach jest znacznie więcej -
w Irlandii 35,5 proc., w Szwecji 30 proc. czy Finlandii (36,8 proc.). Te same
państwa mają też jedne z najniższych w UE wskaźników
bezrobocia.
Najwięcej w edukację ze środków publicznych inwestują Dania
(ponad 8 proc. PKB) i Szwecja (ponad 7 proc.). W Polsce to 5,06 proc. PKB, ciut
powyżej unijnej średniej, która nie odbiega od wskaźnika dla USA. W krajach Unii
wydatki budżetowe na edukację jednak maleją.
Ameryka bije przy tym Europę
w prywatnych nakładach na szkolnictwo, które są tam o 1 proc. PKB wyższe.
Uniwersytety amerykańskie dzięki systemom stypendialnym przyciągają najlepszych
studentów z całego świata, w tym z Europy, którzy często tam zostają. - 100 tys.
naukowców unijnych pracuje dziś za oceanem - podkreśla komisarz Reding. -
Europejskie uniwersytety, w przeciwieństwie do USA, są także oderwane od
związków z przemysłem.
Deficyt edukacyjny
By nadrobić
"europejski deficyt edukacyjny" kraje Unii postanowiły dwa lata temu na szczycie
w Lizbonie postawić m.in. na rozwój kształcenia ustawicznego. Jest ono warunkiem
adaptacji ludzi do szybkich zmian na rynku pracy - kto ją traci może pójść na
szkolenia np. weekendowe lub wieczorowe, by zdobyć nowe kwalifikacje i odzyskać
zatrudnienie.
Lizbońskim celem Unii jest to, by w 2010 r. dokształcało
się 12,5 proc. dorosłych Europejczyków (w wieku 25-64 lata). Obecnie to
kryterium spełnia tylko pięć państw północnej Europy: Wielka Brytania,
Finlandia, Szwecja, Dania i Holandia. W Polsce jest to raptem 4,3 proc. Dużo
gorzej od nas sytuacja wygląda we Francji (2,7 proc.) oraz w Grecji (jedynie 1,2
proc.).
- Polska większą wagę przywiązywała dotąd do rozwoju studiów
wyższych niż kształcenia ustawicznego - mówi nam Peter de Rooij, dyrektor
Europejskiej Fundacji ds. Kształcenia. - Wasz kraj zawsze wahał się z
inwestycjami z unijnych funduszy przedakcesyjnych w dokształcanie zawodowe,
podobnie jak z wykorzystywaniem pożyczek z Banku Światowego na ten cel. Jako
członek Unii będziecie mogli sięgnąć na te cele po fundusze
strukturalne.
Ministrowie 25 państw przyjmą także w Brukseli nowy
program "Erasmus Mundus" na lata 2004-8, promujący studia w Unii dla najlepszych
studentów z całego świata. Mowa jest o stypendiach dla 4 tys. absolwentów i
tysiąca studentów rocznie. Cały budżet tego programu na pięć lat to 230 mln
euro.
Edukacja to dziedzina, która pozostaje w kompetencjach państw UE -
Bruksela może jedynie oferować wymianę doświadczeń i programy stypendialne.
Raport "Edukacja i Kształcenie, 2010" ma być przyjęty przez przywódców 25
państw podczas szczytu w marcu 2004 r.