Miesiące letnie przynoszą nieznaczny spadek bezrobocia. Na tej podstawie nie można jednak wyrokować, że jest to początek poprawy sytuacji na rynku pracy.
Najwięcej pracowników sezonowych znajduje zatrudnienie w budownictwie (w tym sezonie – 400 tys. osób). Do agencji pracy czasowej zgłaszają się firmy poszukujące pracowników na wakacyjne zastępstwa. Zatrudnienie zwiększają też firmy, które latem osiągają największe obroty, np. firmy ogrodnicze, producenci lodów i napojów chłodzących.
Z wyjeżdżających do legalnej pracy sezonowej za granicą (tego lata – około 300 tys. osób) 90 proc. znajduje pracę przy zbiorze truskawek, jagód lub winogron. Tymczasem dla ekonomistów praca sezonowa to margines, a jej wpływ na gospodarkę jest prawie nieodczuwalny.
Jednak według prognoz znawców tematu mamy szansę na większy niż prognozowano wzrost PKB, a co za tym idzie na poprawę na rynku pracy. Specjaliści z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych podnieśli prognozę jego wzrostu w br. z 2,7 na 2,9 proc. O zahamowaniu wzrostu bezrobocia można jdnak zacząć myśleć dopiero wtedy, gdy wzrost PKB wyniesie 5 proc.
Co prawda, w lipcu br. do urzędów pracy napłynęło ponad 84 tys. ofert zatrudnienia, czyli ponad 32 proc. więcej niż przed rokiem, ale wraz z końcem sezonu letniego sytuacja na rynku pracy znów ulegnie pogorszeniu.
Mimo to, zdaniem ekonomistów i GUS, sygnalizowana przez firmy skala zwolnień zmniejszy się, natomiast zwiększy się liczba ofert zatrudnienia w urzędach pracy. Zatrudnienie ma wzrosnąć przede wszystkim w usługach (turystyka, ekologia, biznes, firmy szkoleniowe, firmy zajmujące się administrowaniem budynkami, sprzątaniem, konserwacją oraz outsourcingiem, czyli kompleksową obsługą innych firm). Niestety, podstawą tych przewidywań są jedynie deklaracje pracodawców.
.png)
Zaloguj przez Facebook
