Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Rolnictwo indywidualne – achillesowa pięta Polski

7 sierpnia 2001

Marek Pacyna
Okręgowy Inspektorat Pracy
we Wrocławiu

O polskim rolnictwie mówi się ostatnio bardzo dużo. A to, że jest ono wielką przeszkodą w szybkiej integracji z Unia Europejską, a to, że pochłania ogromne środki budżetowe na świadczenia rentowe, a to w końcu, że to bezsprzecznie najbardziej wypadkowa gałąź gospodarki narodowej w Polsce. I rzeczywiście KRUS corocznie odnotowuje kilkadziesiąt tysięcy wypadków przy pracy rolniczej, z czego kilkaset to niestety wypadki śmiertelne. Bardzo duża liczba wypadków, w których poszkodowanymi są dzieci dopełnia czary goryczy i nie pozwala przechodzić obojętnie koło tego wielkiego problemu społecznego. Wielu zadaje sobie pytanie, czy możliwa jest zmiana tej tragicznej sytuacji, czy możliwe jest "zreformowanie" polskich chłopów?

O tym, że polska wieś jest w głębokim kryzysie ekonomicznym i rozwojowym wie każdy "mieszczuch". Środki masowego przekazu systematycznie przekazują informacje o finansowych problemach naszego rolnictwa, a niekiedy też ukazują jego najciemniejszą stronę jaką jest wypadkowość. Jaka jest przyczyna tak wielkiej liczby wypadków? Wielu twierdzi, że specyfika pracy rolniczej, zły stan techniczny środków produkcji i zabudowań oraz niezmiernie niska dochodowość gospodarstw uniemożliwiająca ich odtwarzanie i unowocześnianie z jednej strony, a mentalność rolników, ich niefrasobliwość, brak dbałości o swoje bezpieczeństwo z drugiej strony. Ale czy rzeczywiście tylko zła sytuacja materialna rolników, czy niski poziom wykształcenia, czy w końcu ich niefrasobliwość powoduje tak niską dbałość o swoje bezpieczeństwo? Nie negując powyższego sądzę, że główną przyczyną wypadków w rolnictwie jest brak znajomości zagrożeń, a ta jest spowodowana tym, że rolnicy nie podlegają szkoleniom z zakresu bhp. Nie objęcie tej grupy społecznej obligatoryjnym obowiązkiem uczestniczenia w szkoleniach powoduje, że w wielu przypadkach rolnikom nieznane są podstawowe zasady bezpiecznej pracy, choćby ta, iż z drabiny (ciągnika itp.) schodzi się twarzą a nie plecami do niej, co jest praktyką nazbyt częstą. Krótko mówiąc wielu rolników nie miało okazji zetknąć się z przepisami i zasadami bezpieczeństwa pracy, a przejmowany model pracy od przodków nie zawsze jest właściwy. Fatalny stan zdrowotny ludności wiejskiej (choroby zawodowe), spowodowany w dużej mierze brakiem profilaktycznej opieki lekarskiej jest również potwierdzeniem powyższej tezy.


Prewencja, czy restrykcje?

Obecnie toczy się dyskusja: w jaki sposób oddziaływać na rolników, aby zmniejszyć wypadkowość na wsi; jaką rolę w tym względzie ma odegrać nasz urząd – Państwowa Inspekcja Pracy – prewencja czy restrykcje ? Moim zdaniem zdecydowanie prewencja, bo na działania nakazowe brakuje nam sił i środków. Wiemy doskonale, że do wielu wypadków dochodzi przez zwykłe bałaganiarstwo i złe nawyki pracy. Nakaz zamiatania podwórek, wyłączania napędu maszyn przy ich naprawie lub schodzenia twarzą do drabiny jest nie do wyegzekwowania (kto by sprawdzał ich wykonanie), dlatego w dalszym ciągu trzeba rolników szkolić, szkolić, szkolić, ... . Tak aby zwiększać świadomość o zagrożeniach chorobowych i wypadkowych oraz by zmieniać złe nawyki.

Wydaje się jednak, że system szkoleń w obecnym kształcie jest niewystarczający i wymaga większej intensywności, bo pomimo różnorodnych zabiegów z naszej strony nie jesteśmy w stanie wpływać na frekwencję. Rolników szukamy na szkoleniach organizowanych przez KRUS, ODR i innych. Organizujemy spotkania z sołtysami i szkolenia rolników przyjmujących do swoich gospodarstw uczniów szkół rolniczych na praktyki zawodowe. Narzekamy, że tak mało ich przychodzi. A rolnicy są ! Wielka ich rzesza każdego dnia czeka na szkolenie ... przed telewizorem!!! Telewizja jest tym instrumentem, który trzeba wykorzystać w edukacji środowiska wiejskiego. Widać, że szef naszego urzędu to dostrzega, bo nawiązuje współpracę z mediami. Mam nadzieję , że nie będzie to tylko możliwość mówienia na antenie jak jest źle i co robimy by było lepiej, ale że pójdziemy dalej. Bo rolnika trzeba "bić"... po oczach obrazem !!! – człowiek jest przecież wzrokowcem !
Na przykład należałoby opracować mini filmy dotyczące konkretnych zagrożeń i sposobów ich likwidacji. Oto przykładowy scenariusz : Pawlak spotyka Kargula z obandażowaną głową. Pawlak – " Eee! Władek ! co Ci się stało? "Kargul – "A rżnąłem deskę na grzędę, odbiła i uderzyła mnie w łeb". Pawlak – "Eee! Władek! wysokiś do nieba a głupi jak trzeba, to ty nie wiesz, że krajzega musi mieć klin i kaptur". Kamera pokazuje nogę Pawlaka, która jest w gipsie. Kargul – "A Ty Kaźmirz taki mądry, a co się Tobie stało aaa?!" Pawlak – "Eee poślizgłem się na podwórku". Kargul – "To Ty nie posypujesz podwórka piaskiem?!" Pawlak – "Posypywałem, posypywałem, ale jak mnie Mania co trzy tygodnie dywany kazała trzepać – tom przestał". W innym filmie Adam Słodowy pokazuje jak wykonać niezbędne zabezpieczenie pilarki tarczowej, otworu zrzutowego itp.

Na pewno bardzo ważny jest bezpośredni kontakt z rolnikiem, niemniej jednak myślę, że takie 10-60 sekundowe filmy wyświetlane w trakcie programów rolniczych lub jako przerywniki między programami, sugestywnie oddziaływałyby na wyobraźnię odbiorcy. Znacznie intensywniej i skuteczniej niż najwyrazistsza prelekcja.
Pamiętając, iż "czym skorupka za młodu nasiąknie..." aż prosi się o dobranocki z cyklu "Pomysłowy wnuczek" (dawniej " Pomysłowy Dobromir"), które prezentowałyby nie tylko pomysłowość chłopca, ale też jego troskę o bezpieczeństwo. Telewizja duże pieniądze wydaje na zakup zagranicznych dobranocek, często po obejrzeniu których dzieci budzą się w nocy z krzykiem, lub które rozbudzają w nich agresję. Jestem przekonany, iż moje stwierdzenie poparłoby wiele autorytetów medycznych i pedagogicznych. Myślę, że sojuszników do realizacji idei "medialnej edukacji " w zakresie bezpieczeństwa na wsi, i nie tylko, nasz urząd mógłby znaleźć właśnie w środowiskach naukowych, parlamentarnych i innych.

Jestem świadomy, iż moje propozycje mogą wydawać się utopijne. Wszyscy wiemy jak trudna pod względem ekonomicznym i skomplikowana pod względem prawnym jest sytuacja polskiej wsi. Marazm i zniechęcenie czuć na każdym kroku i w każdej rozmowie. Dlatego musimy zrobić wszystko, aby troska o egzystencję materialną (bezsprzecznie ważna) nie przysłoniła tego co najważniejsze i nie do odzyskania –  zdrowia i życia ludzkiego. Jestem przekonany, że zjednoczenie wysiłków wszystkich, którym leży na sercu bezpieczeństwo, niemożliwe uczyni faktem.

 

Rolnik – materia oporna

Jak już wspomniałem zniechęcenie i niewiara w lepsze – czytaj mniej wypadkowe – jutro odczuwalne jest na każdym kroku, i to nie tylko wśród rolników, ale niejednokrotnie i wśród tych, którzy pracują dla tego środowiska. Wielu mówi, że rolnicy to materia oporna. Ale czy jest to prawda ? Kto zajmuje się działaniami prewencyjnymi wśród rolników indywidualnych wie, że rzeczywiście jest to społeczność o specyficznej mentalności, bardzo nieufna w stosunku do obcych, silnie przekonana o swojej racji, niechętnie przyjmująca nowości i krytykę. Dlatego kontakty te wymagają wielkiego wyczucia, wręcz delikatności, a jednocześnie odwagi przeciwstawienia się potokowi negacji i zniechęcenia, oraz stanowczości w obronie głoszonych twierdzeń. Nieprawdą jest, że rolnicy to "beton", do którego nic nie dociera. Potrzeba jednak by przedstawiając wymogi przepisów nie cytować ich artykuł za artykułem, lecz by wytłumaczyć ich praktyczne znaczenie. Jeżeli powiemy rolnikowi, że otwór zrzutowy powinien zabezpieczyć zgodnie z § 16 ust.1 rozporządzenie Ministra Budownictwa i Materiałów Budowlanych z dnia 28.03.1972 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy wykonywaniu robót budowlano-montażowych i rozbiórkowych, deską progową o wys.0,15 m i barierką ochronną o wys. 1,1 m, to rolnik niewiele z tego zapamięta, bo go znudzi wyliczanka tych paragrafów. Jeżeli natomiast pokażemy mu, że te 15 centymetrów to wystarczająco dużo, aby uniemożliwić, poruszającej się tyłem osobie, wejście do tego otworu, to go przekonamy. Do rolników trzeba przemawiać obrazami a nie paragrafami. Na argument, że co komu pisane to i tak będzie, należy odpowiadać, że strzeżonego Pan Bóg strzeże.

Również organizowanie konkursów to dobra droga by docierać do świadomości rolników. Po pierwsze dlatego, że przychodzimy by coś im dać, a nie zabrać i to powoduje ich większą ufność i otwarcie się w stosunku do nas. Po drugie dlatego, że zmusza się rolników do jakiegoś działania. Albo do wykonania jakiś ulepszeń w swoim gospodarstwie (konkurs na najbezpieczniejsze gospodarstwo) albo do sięgnięcia po materiały szkoleniowe (turnieje wiedzy o bhp). Jeżeli jeden z rolników zostanie nagrodzony, bo uporządkował gospodarstwo, niewielkim nakładem (np. poprzez zamocowanie drabiny, zamontowanie barier ochronnych) zwiększył jego bezpieczeństwo, bądź poprawnie rozwiązał test, to motywowani sąsiedzką rywalizacją inni są również skłonni stanąć w konkursowe szranki. Dlatego Państwowa Inspekcja Pracy inicjuje tak wiele konkursów dotyczących bezpieczeństwa pracy a skierowanych do szerokiego grona społeczności wiejskiej; stara się być obecna na wielu spotkaniach z rolnikami, by przeprowadzić choć krótkie szkolenie z zakresu bhp; przeprowadza wizytacje gospodarstw rolników indywidualnych oraz prac przez nich wykonywanych, aby na miejscu służyć radą i pomocą w ujawnianiu i likwidowaniu zagrożeń  – przy okazji tych wizytacji ujawniamy wiele zagrożeń o charakterze publicznym i interweniujemy u odpowiedzialnych służb by zostały usunięte.


POWIĄZANE

"Kolejny staż bez szans na pracę, ale lepsze to niż siedzenie w domu", "Gdyby ni...

Stopa bezrobocia w Polsce już jest jednocyfrowa, a perspektywy na kolejne miesią...

Zainteresowanie szkoleniem zorganizowanym przez Departament Oceny Projektów Inwe...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę