W Wielkiej Brytanii, Szwecji i Irlandii również działa "czarny rynek pracy" - przestrzega Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ambasady tych krajów, a także przewoźnicy autokarowi.
Ofiarą pośredników-oszustów oferujących rzekomo atrakcyjną pracę padają także Polacy, którzy po 1 maja wyjechali do tych krajów z nadzieją na poprawę swojej sytuacji materialnej. Niestety taki wyjazd nie zawsze kończy się sukcesem. Z Wielkiej Brytanii wracają Polacy, którzy trafili na naciągaczy i oszustów. Niektórzy przyznają, że byli nieprzygotowani do wyjazdu: nie mieli wystarczającej ilości pieniędzy, nawiązanych kontaktów adresowych z przyszłym pracodawcą albo jechali "na oślep" z nadzieją, że pracę znajdą na miejscu.
Niestety wśród wracających do Polski są też ofiary rodzimych prywatnych firm, które za pośrednictwem reklam w prasie codziennej oferują swoją pomoc w znalezieniu pracy w Wielkiej Brytanii. Tymczasem ich pomoc polega na pobraniu prowizji w zamian za udostępnienie adresu przyszłego pracodawcy, na przykład w Anglii. Na miejscu okazuje się, że podany adres nie istnieje. Od pierwszego maja po rozszerzeniu Unii Europejskiej zwiększyła się liczba wyjeżdżających do tych krajów Polaków. Według danych Orbisu liczba podróżujących do Anglii wzrosła o około 15 procent.
W grupie tej są głównie osoby, które po wejściu Polski do Unii postanowiły szukać pracy zagranicą. Wśród podróżnych najczęściej są osoby z regionów o najwyższym wskaźniku bezrobocia, na przykład z Mazur lub Podkarpacia. Badania pokazują też, że część z tych osób po krótkim pobycie zagranicą wraca do kraju – stwierdza odpowiadający za transport międzynarodowy w Orbisie Andrzej Osiński.
Informacje o tym, że "czarny rynek pracy" istnieje także w Wielkiej Brytanii potwierdza Christopher Thompson, sekretarz polityczny Ambasady Wielkiej Brytanii w Warszawie.
Thompson radzi, aby osoby, które zostały oszukane w Anglii zgłaszały się po powrocie do Polski do Ambasady Brytyjskiej w Warszawie. "Bardzo chcielibyśmy wyłapać oszustów. Utworzono w związku z tym wiele numerów telefonów i adresów internetowych, z których mogą korzystać obywatele polscy i dzięki temu władze brytyjskie mają ułatwione zadanie, by podjąć działania przeciwko oszustom i krętaczom. Jednak na pewno potrzebujemy pomocy obywateli polskich w identyfikacji takich osób" - powiedział Christopher Thompson.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych informuje natomiast, że polskie konsulaty zagranicą nie zajmują się weryfikowaniem ofert pracy, ani ściganiem pośredników oszustów. Polskie placówki konsularne mogą pomóc tylko w razie chwilowych kłopotów polskich obywateli, na przykład poprzez udzielenie pożyczki finansowej na zakup biletu w sytuacji, gdy pieniędzy nie starczyło nawet na powrót do domu.