Holandia od 1 maja prawdopodobnie otworzy częściowo swój rynek pracy dla obywateli nowych państw Unii Europejskiej. Rząd planuje wprowadzenie kontyngentów na poziomie 20-30 tysięcy osób rocznie.
Z nieoficjalnych źródeł wynika, że holenderski rząd planuje wprowadzenie
kontyngentów na poziomie dwudziestu-trzydziestu tysięcy osób rocznie. W rządzie
trwa dyskusja dotycząca otwarcia rynku pracy dla obywateli nowych państw Unii.
Zwolennikiem zamknięcia rynku pracy jest minister finansów. Uważa on, że
Holendrom grozi napływ taniej siły roboczej z państw Europy Środkowej,
szczególnie z Polski.
Do otwarcia rynku przekonuje minister gospodarki.
Jego zdaniem Holandia potrzebuje wykwalifikowanych pracowników z zagranicy.
Ministerstwo Spraw Społecznych proponuje kompromis: chce otworzyć rynek
częściowo i kontrolować napływ pracowników. Limit – 20-30 tysięcy osób rocznie –
jest ustalony na dość wysokim poziomie. Z raportu Holenderskiego Biura Analiz
Ekonomicznych wynika bowiem, że do 2006 roku napływ pracowników z nowych państw
będzie wynosił zaledwie od 5 do 10 tysięcy osób rocznie.
Opublikowany w
ubiegłym tygodniu dokument znacznie ostudził nastroje w partiach prawicowych,
które najbardziej obawiały się taniej siły roboczej. Jeśli propozycja
kontyngentu zostanie przyjęta, to Polacy starający się o pracę w Holandii będą
musieli występować o pozwolenie. Dostaną je tylko wtedy, gdy pokażą kontrakt z
holenderskim pracodawcą. Pozwolenie będzie wydawane, gdy wynagrodzenie nie może
być niższe niż płaca minimalna, która wynosi obecnie w Holandii 1265 euro
miesięcznie.