Niemiecki rynek pracy jest dla Wielkopolan najatrakcyjniejszym miejscem na zdobycie solidnie opłacanej posady (legalnej i tej ,,na czarno''). Szkopuł w tym, że Niemcy wprowadzili najdłuższy, okres przejściowy dla Polaków chcących podjąć pracę na ich terytorium. Czy to oznacza koniec masowego dorabiania na saksach w Niemczech.
Decyzja o zamknięciu rynku pracy została podjęta w obawie przed zwiększonym napływem pracowników do Niemiec. Państwo to bowiem boryka się ostatnimi czasy z ciągle rosnący bezrobociem, a głównym tematem debat publicznych jest cięcie wydatków na cele socjalne.
Nie oznacza to jednak, że będąc w Unii Europejskiej nie będziemy mogli pracować u naszych zachodnich sąsiadów. Przez siedem lat obowiązywać będą te same zasady zatrudnienia jak do tej pory. Po to by pracować w Niemczech, potrzebne będzie pozwolenie na pracę i wiza. Dopiero w 2011 roku rynek pracy w pełni otworzy się dla Polaków i zacznie obowiązywać unijna zasada swobody przepływu pracowników.
Według informacji z Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej może się też zdarzyć, że Niemcy mogą wycofać się z restrykcyjnego blokowania krajowego rynku pracy, na przykład po dwóch latach z okresu przejściowego, jeżeli uznają, że sytuacja na ich rynku pracy jest na tyle dobra, by przyjąć jeszcze pracowników z Polski. Zastosowanie ma tu zasada określana nazwą: ,,2+3+2''. Po upłynięciu dwóch lat od wejścia Polski do Unii Europejskiej, Niemcy dokonają analizy rynku pracy i zadecydują, czy wprowadzą okres przejściowy na kolejne 3 lata, czy też z niego zrezygnują. Nie ma więc co dziś załamywać rąk, cierpliwie czekać na pełne otwarcie lub już dziś korzystać z dostępnych furtek wejścia na sąsiedzki rynek pracy.