Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Nasz rynek pracy na tle UE

13 października 2003

Bezrobocie spadało ostatnio we wszystkich krajach przystępujących do Unii, z niechlubnym wyjątkiem Polski, gdzie bez pracy jest aż co piąty dorosły! Mamy za mało ludzi z dyplomami studiów wyższych, archaiczną strukturę zatrudnienia i złą strukturę płac, faworyzującą górnictwo i wielkie molochy przemysłowe.

Opublikowany w ub. tygodniu w Brukseli raport Komisji Europejskiej "Zatrudnienie w Europie. 2003" przypomina o stojącym przed poszerzoną Unią niezwykle ambitnym celu: stworzenia do 2010 r. w 25 krajach UE 22 mln nowych miejsc pracy (przyrost netto ponad 3 mln rocznie!). To dopiero gwarantuje, że Europa zgodnie z tzw. Strategią Lizbońską osiągnie wskaźnik zatrudnia 70 proc. siły roboczej. Dzś ta średnia to 64,3 proc., wobec 71,9 proc. w USA. Po poszerzeniu UE nastąpi jednak pogorszenie sytuacji na rynku pracy - średni wskaźnik zatrudnienia spadnie do 62,9 proc. Głównym winnym jest Polska i nasze gigantyczne, największe w całej Europie bezrobocie sięgające blisko 20 proc. W Unii w skutek gorszej w tym roku koniunktury bezrobocie zaczęło także powoli rosnąć przekraczając 8 proc.

Najtragiczniej wygląda sytuacja młodych Polaków. Aż 42 proc. polskich 18-25-latków jest dziś bez pracy. W Unii bezrobocie młodzieży też jest niemal dwukrotnie wyższe niż dorosłych, ale tam ten wskaźnik to zaledwie 15 proc.

Polska wraz ze Słowacją mają też najgorsze z 25 państw wskaźniki tzw. długoterminowego bezrobocia. O ile w Unii od wielu miesięcy pracy nie może znaleźć średnio 3 proc. aktywnych zawodowo (ale aż 8 proc. kobiet w Hiszpanii), o tyle w dziesiątce kandydatów to 8,1 proc. Wskaźnik ten wzrósł w ostatnim roku w naszych państwach aż o 0,6 proc. I znowu statystykę kandydatów zaniża Polska (ponad 11 proc. bezrobocie długoterminowe, ponad 12 proc. wśród kobiet). Bez nas inni nowi członkowie UE mieliby średnią zaledwie 5 proc.

Słowacja, Polska, Węgry i Słowenia, a z krajów starej UE Belgia, są w unijnym ogonie jeśli chodzi o aktywność zawodową osób starszych, czyli 55-64 latków. O ile średnia europejska przekracza 40 proc., to u nas jest to zaledwie 26,1 proc. (w Belgii 26,7 proc., 22,8 proc. w Słowenii). Tragiczny jest los zwłaszcza polskich kobiet tuż przed lub tuż po osiągnięciu wieku emerytalnego - ich aktywność zawodowa nie przekracza w Polsce 20 proc. (celem UE ze strategii lizbońskiej jest wskaźnik 50 proc.).

Główny problem Polaków ze znalezieniem pracy wynika z braku wyższego wykształcenia. Odsetek osób z dyplomem wyższej uczelni na rynku pracy w naszym kraju to niespełna 10 proc. (gorsze wskaźniki mają Portugalia, Włochy, Rumunia i Słowenia) - średnio dwukrotnie mniej niż w krajach Piętnastki (najwięcej wysoko wykształconych ma Litwa - 36 proc.). Nie jest tajemnicą, że to ludziom z najwyższym wykształceniem jest najłatwiej znaleźć pracę i w razie czego także najłatwiej ją zmienić na inną.

O ile w rolnictwie UE pracuje 3,7 proc. zatrudnionych, o tyle w polskim aż 18,5 proc. (europejski rekord, który pobije dopiero ewentualne wejście do UE Rumunii z jej 32,3 proc. rolników). Unijnych rolników systematycznie zresztą ubywa - w 2002 r. było ich aż o 12,7 proc. mniej wśród ogółu zatrudnionych w UE niż w 1997.

Zaledwie 52,5 proc. pracuje w Polsce w sektorze szeroko pojętych usług i jest to najgorszy wskaźnik wśród kandydatów, znowu poza zdecydowanie odstającą Rumunią. W Unii ta średnia to 67,9 proc (wzrost o 11,7 proc. w ciągu pięciu ostatnich lat). Nasze statystyki, a właściwie ich brak, nie pozwoliły Komisji na porównanie udziału w polskiej gospodarce sektora high-tech - w UE to 11,1 proc. zatrudnionych.

Pomimo fatalnej sytuacji na rynku pracy mamy w Polsce:

jedną z najwyższych wśród państwa kandydujących gwarantowaną płacę minimalną (liczoną w jednostkach siły nabywczej );

jedną z najgorszych w całej Europie strukturę płac - bardzo niski, poniżej 5 proc. udział premii i dodatków zależnych od wydajności pracy w proporcji do całości wynagrodzenia; w UE to ok. 12 proc., a w Czechach prawie 20 proc.;

wyższe niż w Unii obciążenie pracy podatkami (aż dwukrotnie np. niż w Irlandii).

W Polsce najlepiej opłaca się wciąż pracować w górnictwie (zarobki o 68 proc. wyższe niż średnia w przemyśle), a najmniej w budownictwie (12 proc. poniżej średniej). Tak relatywnie dobrze zarabiających górników jak w Polsce nie ma w żadnym kraju wchodzącym obecnie do UE - zbliżają się do nas jedynie Rumunia i Bułgaria!

W usługach opłacalny jest w Polsce sektor finansowy (pensja o ponad połowę wyższa od średniej), a mało intratne są hotelarstwo i restauracje (ponad jedna trzecia poniżej średniej).- tu struktura zarobków jest dużo bliższa krajom UE.

W naszym przemyśle wszystko nadal stoi na głowie - w firmach najmniejszych zarabia się o 39 proc. mniej niż średnia, a w gigantach, w większości nadal państwowych, o 15 proc. ponad średnią.


POWIĄZANE

"Kolejny staż bez szans na pracę, ale lepsze to niż siedzenie w domu", "Gdyby ni...

Stopa bezrobocia w Polsce już jest jednocyfrowa, a perspektywy na kolejne miesią...

Zainteresowanie szkoleniem zorganizowanym przez Departament Oceny Projektów Inwe...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę