Kontrowersyjna dyrektywa o rynku usług, zakładająca jego liberalizację, spowodowałaby przyrost miejsc pracy o 600 tys., wzrost produktywności i spadek cen.
Pisze wtorkowy "Financial Times" powołując się na badania przeprowadzone dla
Komisji Europejskiej.
"Nowe miejsca pracy powstałyby we wszystkich
krajach członkowskich" - napisała gazeta powołując się na raport. Według
raportu, "największy przyrost miejsc pracy dotyczyłby tych sektorów, w których
najbardziej obniżono by bariery. Przyrost miejsc pracy netto mógłby wynieść do
600 tys. w całej UE".
Badania wskazują, że wiele obaw wiązanych z
dyrektywą jest niesłusznych.
"Proponowana dyrektywa dotycząca usług
przyniesie znaczne zyski ekonomiczne wszystkim krajom członkowskim. Konsumenci
europejscy, biznes i rządy odniosą korzyści ze zwiększonej produktywności,
wyższego zatrudnienia, wyższych zarobków i niższych cen" - napisano w
raporcie.
"Pozytywny efekt na rynek pracy wynikający z wzrostu popytu
byłby większy niż negatywny wynikający ze wzrostu produktywności" - dodano w
raporcie.
Raport przygotowany przez duńską firmę doradczą Copenhagen
Economics szacuje, że wartość konsumpcji w UE wzrosłaby o 37 mld
euro.
Badania mogą stanowić ważny argument w obronie dyrektywy, którą
niektóre bogate kraje członkowskie, w tym Francja, ostro
atakują.
Francuski premier Jean-Pierre Raffarin powiedział w ubiegłym
tygodniu, że projekt dyrektywy jest nie do zaakceptowania, i że Francja podejmie
wszelkie środki, żeby się przeciwstawić jej wprowadzeniu. Później dyrektywę
krytykował również niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder.
Francja obawia
się, że dawałaby ona większe szanse na sprzedaż swych usług firmom z tych krajów
UE, gdzie niższy jest poziom ochrony socjalnej i słabsza obrona praw konsumenta.
Zdaniem Francji, prowadziłoby to do wypierania firm francuskich, które muszą
przestrzegać wyższych standardów.
W piątek rzeczniczka Komisji
Europejskiej Francoise Le Bail powiedziała, że KE nie wycofuje dyrektywy o rynku
usług, ale jest gotowa, żeby pracować nad znalezieniem rozwiązania niektórych
trudnych problemów.
Przyznała jednak, że Komisja widzi, iż są "poważne
problemy" z przyjęciem tej dyrektywy, związane w szczególności z zaproponowaną w
dokumencie zasadą "kraju pochodzenia". Zgodnie z nią, usługodawca z jednego
kraju UE, który chciałby dostarczać usługi w innym, nie musiałby
podporządkowywać się lokalnym regulacjom, a jedynie przestrzegać praw kraju
macierzystego.
Projekt dyrektywy w sprawie otwarcia rynku usług dotyczy w
zasadzie wszystkich usług o ogólnym znaczeniu gospodarczym (m.in. usług
pocztowych, dystrybucji gazu i elektryczności, służby zdrowia, agencji
zatrudnienia, usług prawnych), z wyjątkiem usług finansowych,
telekomunikacyjnych czy transportowych, objętych odrębnym
ustawodawstwem.
Jej przyjęcie umożliwiłoby dystrybutorom sprzedaż usług w
każdym z 25 krajów Unii.