We Francji można zarobić ponad 1000 euro miesięcznie przy zbiorze winogron. W Wojewódzkim Urzędzie Pracy w podkarpackiem o ofercie nikt nic nie wie. W Ministerstwie Pracy też nie. Bo praca jest nielegalna.
Zbiory winogron w Burgundii, Prowansji i Bordeaux zwykle trwają od początku września do połowy października. W tym roku owoce dojrzały wcześniej. Polscy bezrobotni mają szansę zarobić, tyle że nielegalnie.
Zbiory już się rozpoczęły, a zbieraczy jak na lekarstwo. - Czekamy na każdego Polaka chętnego do pracy przy winie - deklarują francuscy rolnicy. Jednak dyrekcje Departamentów Pracy i Zatrudnienia rezydujące w stolicy każdego francuskiego regionu nic oficjalnie nie proponują. W polskim Ministerstwie Pracy o pospolitym ruszeniu do francuskich winnic też nie wiedzą.
W ubiegłym roku do prac sezonowych wyjechało około 7 tys. Polaków. Legalnie - podkreślają pracownicy Biura Migracji Międzynarodowej dla Polaków przy Ambasadzie Francji w Warszawie. - W mediach mówi się o 50 tys. wolnych wakatów podczas zbiorów winogron. Jednak to praca nielegalna.
Od lat przyjeżdżają do mnie Polacy - przyznaje Francois Doumer,
właściciel małej winnicy w okolicy Beaune w Burgundii. - Śpią w stodołach,
pracują 10 godzin dziennie. O jedzenie sami muszą się troszczyć. Ja zapewniam
wina pod dostatkiem.
To wyjazdy na własną rękę - mówi Bernadetta
Kmieć z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Rzeszowie. - Nie mieliśmy żadnej
propozycji przy winobraniu we Francji.
Mimo to Polacy ryzykują. We Francji mogą przebywać legalnie przez 3
miesiące.
Jeśli w tym czasie uda się im dotrzeć do francuskiego rolnika, mają
szansę zarobić ponad 1000 euro miesięcznie. Ostatnio farmerzy mniej niż zwykle
boją się kontroli. Francuzów chętnych do zbierania winogron prawie nie ma.
Rolnicy biorą do pracy każdego, kto się pojawi. Oficjalna minimalna stawka, to
ok. 950 euro za miesiąc.