Sąd w Oslo zatwierdził w czwartek plany Norwegii na dalsze wydobycie ropy w Arktyce, odrzucając pozew organizacji ekologicznych, które twierdziły, że narusza to konstytucyjne prawo wszystkich obywateli do zdrowego środowiska oraz paryską umowę klimatyczną.
Ekolodzy chcieli doprowadzić do unieważnienia przyznanych w 2016 roku przez norweski resort ds. ropy naftowej i energetyki koncesji na wiercenia na Morzu Barentsa. Pozwolenia otrzymało kilkanaście koncernów, m.in. państwowy Statoil, amerykański Chevron czy rosyjski Lukoil.
W pozwie, złożonym wspólnie przez Greenpeace i Natur og Ungdom (Natura i Młodzi), po raz pierwszy w historii powoływano się na artykuł ustawy zasadniczej gwarantujący przyszłym pokoleniom prawo do zdrowego i bezpiecznego środowiska.
Organizacje twierdziły również, że dalsze poszukiwanie ropy i gazu w Arktyce jest niezgodne z paryską umową klimatyczną z 2015 roku, którą władze w Oslo podpisały w 2016 roku. Celem tej umowy jest zatrzymanie wzrostu średniej temperatury na świecie na poziomie poniżej 2 stopni Celsjusza względem poziomu z czasów przedprzemysłowych.
Sąd uznał prawo wszystkich obywateli do zdrowego środowiska, ale orzekł, że przyznanie licencji na wydobycie ropy i gazu nie narusza go.
Sąd orzekł też, że Norwegii, największego w Europie Zachodniej producenta oraz eksportera ropy i gazu, nie można uznać za odpowiedzialną za emisje dwutlenku węgla związane z węglowodorami, które Oslo eksportuje do innych krajów.
Sąd nakazał organizacjom ekologicznym pokrycie kosztów sądowych państwa w wysokości 580 tys. koron norweskich (ponad 71 tys. dolarów). Na razie nie jest jasne, czy aktywiści złożą apelację.
"Zmiany klimatu są globalne, a naukowcy zajmujący się klimatem świrują. Norweska polityka naftowa rozczarowuje moje pokolenie i zagraża mojej przyszłości" - zareagowała na orzeczenie sądu szefowa Natur og Ungdom Ingrid Skjoldvaer.
"To bardzo smutne, że sąd ignoruje globalną perspektywę wyzwań klimatycznych i że nakazuje organizacjom pokrycie kosztów" - oznajmił lider norweskiego Greenpeace'u Truls Gulowsen.
Według agencji AFP sprawa ta dowodzi, że walka z globalnym ociepleniem coraz częściej przenosi się do sal sądowych.
Sąd uznał, że jakiekolwiek wydobycie z przyszłych pól w Arktyce nie rozpocznie się przez najbliższe 10-15 lat, a do tego czasu powinien już działać nowy plan zarządzania tym północnym regionem.
Rządowi prawnicy przekonywali, że celem pozwu było zdobycie rozgłosu.
Organizacja lobbystyczna zajmująca się przemysłem naftowym - Norweskie Stowarzyszenie Ropy i Gazu z zadowoleniem przyjęło decyzję. "Już wcześniej mówiliśmy, że chodzi o politykę, a polityka powinna być uprawiana w parlamencie, a nie w sądzie" - podkreślił rzecznik Tommy Hansen.
Chociaż Norwegia wciąż niewiele wydobywa w Arktyce, to w regionie mogą się znajdować największe złoża, które stopniowo mogłyby zastąpić produkcję z mocno eksploatowanych pól na Morzu Północnym i Morzu Norweskim.
(PAP)