Sejmik woj. lubelskiego apeluje do rządu o zaniechanie budowy na granicy wschodniej zapory, która ma zapobiegać przenoszeniu przez dziki wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF) i o udzielenie wsparcia rolnikom, którzy utracili swoje stada świń na skutek choroby.
„Sejmik województwa lubelskiego stoi na stanowisku, by wszelkie działania dotyczące walki z tą chorobą skupić na zahamowaniu dalszej ekspansji ASF w głąb kraju, a środki finansowe przeznaczone na budowę płotu wykorzystać na działania dużo bardziej efektywne (….), czyli na pomoc rolnikom dotkniętym jego skutkami” – głosi stanowisko uchwalone w poniedziałek przez sejmik. Za jego przyjęciem głosowało 15 radnych z PO i PSL, nikt nie był przeciwny, 11 radnych PiS wstrzymało się od głosu.
Planowana budowa zapory na granicy wschodniej jest – według radnych – przedsięwzięciem mocno spóźnionym. „Było to zasadne w 2016 r. kiedy zaczęto odnotowywać największą liczbę ognisk ASF. Obecnie nie można dać gwarancji, że ogrodzenie, którego budowa będzie trwała 3-4 lata, przyczyni się w jakikolwiek sposób do zahamowania rozprzestrzeniania się wirusa ASF, który swoim zasięgiem objął już niemal cały obszar kraju po wschodniej stronie Wisły i powoli przemieszcza się w kierunku zachodnim” – czytamy w stanowisku.
Radni zwracają się do też rządu z apelem, aby m.in. przyspieszył wypłaty rekompensat dla rolników, którzy zrezygnowali z produkcji trzody chlewnej, a także zwiększył środki finansowe na bioasekurację i refundację wydatków poniesionych na dezynfekcję i ochronę przed ASF.
Radny Marek Wojciechowski z PiS powiedział dziennikarzom, że budowa zapory jest zasadna z powodu sytuacji za wschodnią granicą - Białoruś twierdzi, że nie ma u siebie ASF, a na Ukrainie metody zwalczania choroby są niewystarczające. „Jeśli ktoś się spóźnił z tym działaniem, to poprzedni rząd. Ten płot należało zbudować w roku 2008, 2009, kiedy były prognozy dotyczące pojawienia się tej choroby w naszym kraju” – podkreślił.
„Zgadzamy się, że oprócz płotu trzeba zwiększyć rekompensaty, trzeba zwiększyć odszkodowania, trzeba podjąć szereg innych działań, żeby z tą chorobą w przyszłości wygrać” – zaznaczył Wojciechowski.
Wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski mówił piątek w Lublinie, że budowa zapory powinna się rozpocząć już w 2018 r. Jak tłumaczył, przy wschodniej granicy, po przeprowadzeniu odstrzałów sanitarnych wśród dzików - które są głównymi roznosicielami choroby – powstaje nisza, którą zapełniają kolejne zwierzęta migrujące ze Wschodu. „Może decyzje podejmowane przez rząd są niezbyt popularne, ale niestety, jeśli mamy wesprzeć ten sektor, część branży rolno-spożywczej, to musimy takie właśnie decyzje podejmować” – mówił wiceminister.
Sejmik woj. lubelskiego w uchwalonym stanowisku zaproponował też, aby środki finansowe zarezerwowane na budowę zapory w kwocie 250 mln zł wykorzystać „na zakup materiału hodowlanego w postaci jałówek czystych ras mięsnych dla gospodarstw, które zadeklarują chęć zmiany profilu produkcji”.
Marszałek woj. lubelskiego Sławomir Sosnowski uważa, że za te ćwierć miliarda zł można kupić ok. 100 tys. sztuk bydła mięsnego. Podkreślił, że na terenach, gdzie obecnie występuje ASF, są dobre warunki dla chowu tego bydła. „Gdyby za każde 40 tuczników dać rolnikom ekwiwalent w postaci 10 takich krów, to mogliby produkować mięso. W pasie przygranicznym, gdzie jest dużo użytków zielonych, taka produkcja by się przyjęła. Byłoby to z korzyścią, rolnicy dostaliby tę przysłowiową wędkę” - podkreślił.
Według Sosnowskiego z takiego wsparcia skorzystałoby 80 proc. rolników, którym przysługiwały odszkodowania za zutylizowane stada świń.
Sejmik uchwalił w poniedziałek również apel do wojewody o rozpoczęcie procedury mającej na celu wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w związku z dramatyczną sytuacją hodowców trzody chlewnej i rozprzestrzenianiem się wirusa ASF w Lubelskiem. Radni uważają, że wprowadzenie takiego stanu ułatwia zarządzanie w sytuacji kryzysowej, bo procedury są prostsze, a decyzje można podejmować szybciej.
Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek podkreślił, że – mimo braku wprowadzenia stanu klęski żywiołowej – skutecznie zawnioskował o zaangażowanie Sił Zbrojnych RP w działania służące zwalczaniu ASF, a działania stosownych służb są koordynowane na poziomie wojewódzkim. „Decyzje związane ze zwalczaniem ASF są podejmowane niezwłoczne, zatem wprowadzenie stanu klęski żywiołowej nie miałoby na nie wpływu” – podkreślił.
Wprowadzenie obecnie stanu klęski żywiołowej – jak tłumaczy wojewoda - oznaczałoby jedynie otwarcie drogi do różnych ograniczeń wolności oraz praw człowieka i obywatela, jak np. ograniczenie działań niektórych przedsiębiorców, reglamentacji zaopatrzenia, podwyższania cen towarów. Wojewoda podkreślił, że podchodzi "z należytą powagą do dramatycznej sytuacji niektórych rolników na terenie regionu", ale jest przekonany, że wprowadzanie stanu klęski żywiołowej nie jest w obecnej sytuacji właściwe.
Wirus afrykańskiego pomoru świń (ASF) jest nieszkodliwy dla ludzi, ale śmiertelny dla świń i powoduje duże straty materialne. ASF w Polsce wykryto po raz pierwszy w 2014 r. Dotychczas odnotowano 108 ognisk tej choroby u trzody chlewnej (z czego 81 w 2017 r., a cztery w 2018 r.) w trzech województwach: podlaskim, lubelskim i mazowieckim.
Ponadto – jak informuje Główny Lekarz Weterynarii - odnotowano ponad 1,6 tys. przypadków stwierdzenia tej choroby u dzika, przy czym jeden przypadek może dotyczyć kilku odstrzelonych lub padłych zwierząt. Zarażone dziki znajdowano na terenie województw podlaskiego, lubelskiego, mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego.
Renata Chrzanowska, Sonia Sobczyk (PAP)