Za nami 12 debata zorganizowana przez Instytut Gospodarki Rolnej. Politycy tym razem dyskutowali o regulacjach, które mogą unormować kwestię spółdzielczości rolnej w Polsce.
Gośćmi Moniki Przeworskiej byli wczoraj Jarosław Sachajko (Kukiz’15 – Demokracja Bezpośrednia), Jarosław Rzepa (Polskie Stronnictwo Ludowe), Anna Bryłka (Konfederacja), Kazimierz Gwiazdowski (Prawo i Sprawiedliwość), Jacek Hecht (Porozumienie Jarosława Gowina) oraz Daniel Oliszewski (Nowa Lewica). W czasie dyskusji politycy m.in. wymienili główne działania, jakie należy podjąć w celu rozwoju spółdzielczości rolnej.
Tradycje spółdzielcze w Polsce sięgają jeszcze czasów zaborów. Do II Wojny Światowej przodowaliśmy w dziedzinie zakładania i prowadzenia spółdzielni w Europie, jednakże okres komunizmu doszczętnie zniszczył to dziedzictwo. Dziś zaledwie kilkanaście procent gospodarstw w naszym kraju funkcjonuje w ramach formuły spółdzielczej, podczas gdy na zachodzie Europy wskaźnik ten wynosi często powyżej 90 procent. Daje to zachodnim spółdzielniom przewagę konkurencyjną i zapewnia stabilność produkcji zbytu towarów.
– To, co działa u nas od 30 lat, to jest zwijanie się spółdzielczości i pasienie się grupy ludzi na majątku spółdzielców. W mleczarstwie jest równie źle, jak wszędzie indziej, bo mamy bardzo kulawe prawo. Potrzebna jest transparentność prawa spółdzielczego, bo w spółdzielni najważniejszy jest właściciel. Właścicielem nie jest prezes, nie jest nim też zarząd, a każdy rolnik. Powinien on mieć wpływ na to, co dzieje się w spółdzielni – podkreślił Jarosław Sachajko.
Politycy są zgodni, że spółdzielczość rolna powinna odgrywać w Polsce rolę bardziej istotną niż ma to miejsce dziś.
– Spółdzielczość w Polsce powinna się rozwijać. Mamy jednak problem ze spółdzielczością. Czas kolektywizacji odcisnął duże piętno na naszym rolnictwie. Z tego powodu rolnicy niechętnie się zrzeszają – mówił Jarosław Rzepa z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Anna Bryłka z Konfederacji zwróciła jednak uwagę, że to nie prawo jest przeszkodą w zrzeszaniu się rolników. Brakuje bowiem chęci samych gospodarzy.
– Barierą nie jest prawo, tylko chęć organizacji rolników. Czy to byłaby spółka czy spółdzielnia, jeśli nie będzie woli samoorganizacji, to nie będzie podmiotu. Po drugie potrzebne są badania wśród rolników czy jest jakakolwiek chęć organizacji. Dopiero potem na taką potrzebę należy uszyć prawo – powiedziała Bryłka.
Goście debaty podkreślali również, że w tej formie działalności najważniejsze jest odpowiednie zarządzanie i zainteresowanie zarówno zarządu, jak i rolników.
– Mamy przykład SM Bielmlek, która upadła przez niejasną sytuację i niejasne zarządzanie. Członkowie spółdzielni byli podstawieni. Rolnicy i wszyscy inni powinni się zainteresować tym, co się dzieje w spółdzielni. Zarząd powinien spotykać się z członkami co roku i rozmawiać ze swoimi członkami o aktywach i pasywach – tłumaczył Kazimierz Gwiazdowski:
– Musimy wypracować to, jak zabezpieczyć rolnika przed stratami finansowymi, które mogą go spotkać przez spółdzielczość. To jest najważniejszy element tej spółdzielczości. Rolnik musi czuć się w niej pewnie – dodał Daniel Oliszewski.
W ocenie Jacka Hechta z Porozumienia Jarosława Gowina rozwój spółdzielczości w Polsce jest możliwy dzięki akcjom promocyjnym.
– Jestem zwolennikiem zorganizowanej formy współpracy rolnej. Uważam, że zrzeszenie w spółdzielnie byłoby wielką szansą. Do tego jednak daleko droga. Wiedza przeciętnego rolnika na temat spółdzielczości jest bardzo pobieżna. Jeśli mielibyśmy rozwijać sektor spółdzielczości w Polsce, to należałoby przeprowadzić ogromną akcję popularyzującą tę formę własności.
Debata IGR dostępna jest po adresem: www.instytutrolny.pl
Instytut Gospodarki Rolnej